Ten gaźnik w sumie trafił do mnie przypadkiem, jako coś, co miało trafić na złom. Wyglądał jednak obiecująco, więc postanowiłem go uratować.
Razem z gaźnikiem był kolektor dolotowy, nim też się zajmę. Na kolektorze jest jeszcze podstawka pod gaźnik. Z niej brane jest podciśnienie do serwa hamulcowego.
Z podstawki wykręciłem co się da, te części trafią razem ze śrubkami gaźnika do cynkowania.
Pora zatem wziąć się za gaźnik.
Najpierw odkręciłem puszkę ssania. Co ciekawe, chyba wszystkie Solexy z tamtego okresu miały dokładnie tą samą puszkę.
Teraz będę odkręcał pokrywkę pompki przyśpieszacza.
Odkręciłem pokrywkę, zdjąłem sprężynę z pręta łączącego dźwignię pompki z mechanizmem przepustnicy. Zdjąłem też dźwignię pompki z pokrywy.
Z tej strony jest dźwignia, do której podpina się cięgno przepustnicy.
Odkręcone.
Jeszcze tu jest sprężyna do zdemontowania.
Całkiem sporo spinek jest w tym gaźniku.
Potem odkręciłem płytkę przepustnicy od korpusu gaźnika.
Rozłożyłem przepustnicę w drobny mak. Zanotowałem sobie o ile była wykręcona dysza wolnych obrotów.
Od spodu gaźnika jest podciśnieniowa membranka ssania.
Odkręciłem i to.
Z boku gaźnika jest wkręcony korek. Pod nim jest dysza, zdjęcie później. Ale t w sumie ciekawa konstrukcja :).
Zdjąłem pokrywę gaźnika.
Wyjąłem pływak.
Gaźnik w sumie nie jest w takim złym stanie. W komorze pływakowej nieco osadu, ale bez tragedii.
Teraz wykręciłem tą dyszę paliwową spod zdemontowanego wcześniej korka.
O tak wygląda wkręcona. Ciekawy znak czasów to ten napis po prawej - Made in W. Germany. Smutne to, że trzeba było określać, czy wschodnie, czy zachodnie.
Potem wykręciłem zaworek iglicowy.
Następnie klapkę ssania.
Odkręciłem też obudowę mechanizmu ssania z pokrywki gaźnika.
Tu jest trochę drobnych części. Tą dźwignię po prawej też rozkręcę na kawałki przed cynkowaniem.
Wszystkie części stalowe oddałem do cynkowania, a te części trzeba doczyścić...
Razem z gaźnikiem był kolektor dolotowy, nim też się zajmę. Na kolektorze jest jeszcze podstawka pod gaźnik. Z niej brane jest podciśnienie do serwa hamulcowego.
Z podstawki wykręciłem co się da, te części trafią razem ze śrubkami gaźnika do cynkowania.
Pora zatem wziąć się za gaźnik.
Najpierw odkręciłem puszkę ssania. Co ciekawe, chyba wszystkie Solexy z tamtego okresu miały dokładnie tą samą puszkę.
Teraz będę odkręcał pokrywkę pompki przyśpieszacza.
Odkręciłem pokrywkę, zdjąłem sprężynę z pręta łączącego dźwignię pompki z mechanizmem przepustnicy. Zdjąłem też dźwignię pompki z pokrywy.
Z tej strony jest dźwignia, do której podpina się cięgno przepustnicy.
Odkręcone.
Jeszcze tu jest sprężyna do zdemontowania.
Całkiem sporo spinek jest w tym gaźniku.
Potem odkręciłem płytkę przepustnicy od korpusu gaźnika.
Rozłożyłem przepustnicę w drobny mak. Zanotowałem sobie o ile była wykręcona dysza wolnych obrotów.
Od spodu gaźnika jest podciśnieniowa membranka ssania.
Odkręciłem i to.
Z boku gaźnika jest wkręcony korek. Pod nim jest dysza, zdjęcie później. Ale t w sumie ciekawa konstrukcja :).
Zdjąłem pokrywę gaźnika.
Wyjąłem pływak.
Gaźnik w sumie nie jest w takim złym stanie. W komorze pływakowej nieco osadu, ale bez tragedii.
Teraz wykręciłem tą dyszę paliwową spod zdemontowanego wcześniej korka.
O tak wygląda wkręcona. Ciekawy znak czasów to ten napis po prawej - Made in W. Germany. Smutne to, że trzeba było określać, czy wschodnie, czy zachodnie.
Potem wykręciłem zaworek iglicowy.
Następnie klapkę ssania.
Odkręciłem też obudowę mechanizmu ssania z pokrywki gaźnika.
Tu jest trochę drobnych części. Tą dźwignię po prawej też rozkręcę na kawałki przed cynkowaniem.
Wszystkie części stalowe oddałem do cynkowania, a te części trzeba doczyścić...