Takie coś do mnie trafiło. Lubię tą robotę. Nie muszę wymieniać oleju czy klocków w pasku w tedeiku. Camaro jest po remoncie, ale ciut cieknie. Poza tym zaczęło cykać w silniku, więc właściciel odstawił to do mnie. Auto ładnie zrobione, lakier zachwyca, zwłaszcza w słońcu. I nie poszli na łatwiznę z paskami na aucie, nie są naklejone czy namalowane ot tak, są pod klarem.



Jedynie trochę ten wlot powietrza mi nie pasuje, ale w sumie też robi wrażenie - a chyba o to chodzi w takich samochodach?



W środku też bardzo ładnie, tapicerka jak w nowym aucie.



Ale do roboty, nie jesteśmy tu od oglądania fur w całości chyba, nie? Zajrzyjmy wreszcie pod maskę.



Silnik to klasyczny small block, przyzwoicie z zewnątrz wygląda. w środku podobno stroker kit, czyli zamiast 5.7 ma 6.4l pojemności.



Miałem też przy okazji wymienić żarówki. Natknąłem się na taką próbę naprawienia sealed beam :).



Przy okazji odkryłem też, że w jednym wahaczu brakuje podkładek regulacyjnych. Później znalazłem je nieco niżej, leżały sobie w ramie, więc założyłem je z powrotem.



Od spodu również dość ładnie. Chociaż w kilku miejscach dość tłusto. Tym się musimy zająć. Na początek wymieniłem oring uszczelniający rurkę bagnetu w skrzyni, co trochę pomogło. Ale to nie koniec...



Zajrzyjmy pod pokrywy zaworów. Z nich też ciut ciekło, no i to cykanie z zaworów. Zdjąłem ten ogromny dolot i pokrywy zaworów.



Wydaje mi się, że domyślam się co mogło cykać na górze silnika.



Jedna szpilka, na której rusza się dźwigienka zaworowa, po prostu była złamana.



Dalej raczej bym nie zaglądał, bo da się to naprawić bez zdejmowania głowicy (chociaż byłoby to bardzo, bardzo upierdliwe ze względu na dostęp) ale po wyjęciu drążka popychacza nie widziałem popychacza w bloku. W głowicy są tylko bardzo małe dziurki, prze które niewiele widać. Próbowałem wkładać tam magnes, żeby się zorientować czy tam tego popychacza nie ma, ale bezskutecznie. Czyli niestety muszę ściągnąć kolektor dolotowy. Zacznijmy od gaźnika i spuszczeniu płynu chłodzącego.



Po zdjęciu kolektora znalazłem zgubę - leżał sobie spokojnie w kąciku. To by się zgadzało z objawami - podobno auto nie miało mocy. Nic dziwnego - popychacze są hydrauliczne, więc brak jednego to dziura w układzie smarowania - pozostałe popychacze nie dostają tyle oleju, ile potrzebują, więc nie otwierają zaworów tak, jak powinny. Silnik traci moc. A przyczyna wypadnięcia popychacza? Dobre pytanie, czy pękła szpilka i wypadł popychacz, czy na odwrót. Możliwe, że miało to związek z niewłaściwą regulacją zaworów, ale ciężko tu spekulować.



Skoro już i tak mam zdjęty kolektor dolotowy, to nie będę ryzykował prac z tą szpilką nachylony nad silnikiem, tylko zdejmę głowicę. Zwłaszcza, że i tak dostałem komplet uszczelek silnika do dyspozycji. Tak będzie szybciej i pewniej. Odkręciłem zatem wszystkie dźwigienki zaworowe.



I zdjąłem głowicę. Żeby zdjąć głowicę trzeba jeszcze zdjąć kolektor wydechowy, żeby go zdjąć trzeba odkręcić rozrusznik, a żeby jego zdjąć, trzeba zdjąć osłonę koła zamachowego...



Stos części na warsztacie urósł niepokojąco.



W międzyczasie odwiedziło mnie drugie Camaro. Mogliśmy porównać różnice w detalach pomiędzy rocznikami.



Ale weźmy się dalej do roboty. Mam głowicę luzem.



Wiem, że szpilki są w tych głowicach wciskane, zacząłem więc szukać po youtubie jak to najłatwiej wyjąć. Znalazłem filmik o tytule "How to Remove Chevy Rocker Studs Easily". Coś dla mnie, dajesz! :)

Tu jest link do filmu

No dobra. rzeczywiście łatwo. Ale akurat taką praskę zostawiłem dziś w kieszeni drugich spodni. Inaczej się chyba nie da, nie?
Bo tak byłoby chyba za trudno?



Po podgrzaniu głowicy do jakiś 100oC zacząłem przykręcać nakrętkę - na szczęście było chociaż trochę gwintu na szpilce. Co chwilę dokładałem a to podkładkę, a to jakąś nakrętkę, i kręciłem dalej.



I się udało.



O tak to wygląda.



Szpilkę i tak muszę kupić nową w USA, ale akurat w moim ulubionym sklepie mają brak nakrętek regulacyjnych, więc odzyskałem tą, co była na silniku.



Przy okazji sprawdziłem pozostałe szpilki, bo znane są z tego, że wychodzą z głowicy na spacer. Druga głowica była ok, ale w tej ze złamaną szpilką znalazłem jeszcze jedną nieco wysuniętą.



Wyciągnąłem i tą drugą i włożyłem obie na klej do łożysk, żeby się lepiej trzymały.



Potem założyłem sprężyny zaworowe i oczyściłem płaszczyznę głowicy od strony bloku.



Włożyłem brakujący popychacz na miejsce, oczyściłem blok i założyłem uszczelkę głowicy.



Potem przeniosłem ten żeliwny kloc na miejsce. Swoją drogą silnik miał zwiększoną pojemność, robiony remont, a głowice zostały fabryczne, ze standardowymi kanałami i zaworami...



Przykręciłem głowicę i dźwigienki zaworowe.



Wyregulowałem zawory (teraz widać wszystko najlepiej) i założyłem uszczelki kolektora dolotowego. Położyłem też warstwę uszczelniacza na przedzie i tyle bloku, żeby uszczelnić kolektor do bloku pomiędzy głowicami.



Założyłem i dokręciłem kolektor.



Potem uzupełniłem wszystkie brakujące części i płyny.



Przy okazji miałem też zmienić olej. Po spuszczeniu oleju z miski znalazłem farfocle z silikonu...



A uzupełniając płyn chłodzący znalazłem jeszcze jedną z nieszczelności - kapturek na króciec chłodnicy nieco sparciał.



Założyłem nowy.