Akcja z poprzedniej strony okazała się sukcesem, silnik chodzi ładnie, równo i takie tam. Ale niestety wciąż cieknie. Liczyłem na to, że wycieki są głównie spod pokryw zaworów, ale nowe uszczelki niewiele pomogły, a wycieki widziałem jeszcze przy wyjściu wału korbowego z bloku... Dlatego pierzynki znowu trafiły na błotniki, a klucze do ręki.



Tym razem nie miałem ochoty grzebać ręką w środku tego dolotu, żeby odkręcić go od gaźnika, więc odkręciłem cały gaźnik. Spuszczony też został płyn z układu chłodzenia.



Potem z duszą na ramieniu zdjęliśmy maskę i odłożyliśmy na później.



Dzięki temu mamy trochę łatwiejszy dostęp.



Niedługo później zdjęte były kolektory wydechowe, pompa wspomagania, odkręcona skrzynia biegów i wiele innych drobiazgów. Zaczepiłem wyciągarkę.



Dokładnie 1,5 godziny po rozpoczęciu kręcenia śrubek mamy pustą komorę silnika. To akurat szybko idzie.



A silnik wisi na wyciągarce.



Po odkręceniu flex plate silnik powiesiliśmy na stojaku.



Zdjąłem miskę olejową. Zaraz, coś jest w środku.



O takie coś. Chyba niepotrzebne?



Skoro zdjęta była miska, to zdjęliśy też przednią pokrywę (rozrządu), bo spod niej też lekko się silnik pocił. Oczywiście, żeby się tu dostać, trzeba było zdjąć osprzęt silnika i pompę wody.



Tu potwierdziłem naocznie, że rzeczywiście jest nowy wał korbowy, więc 6,4l rzeczywiście ten silnik ma. Zwróć jednak uwagę na ilość silikonu na uszczelce miski olejowej...



Odkręciłem wszystkie korbowody i podpory wału. Dzięki temu mogłem nieco unieść wł i wymienić tylny uszczelniacz.



Potem oczywiście wszystko wytarte do czysta wróciło na swoje miejsce. Panewki w bardzo ładnym stanie, rzeczywiście ten silnik był dopiero co złożony.



Oczyściłem płaszczyzny uszczelek z resztek uszczelek i silikonu.



Trefl wyczyścił i przepolerował pokrywę rozrządu. Wymieniłem też tu uszczelniacz, no bo skoro tu jestem i mam zestaw uszczelek...



Harmonic balancer ma trochę nierówną powierzchnię, po której ślizga się simmering. Mam nadzieję, że tu nic nie będzie ciekło.



Po założeniu miski olejowej silnik był prawie gotowy do wrzucenia z powrotem. Prawie, bo tuż przed przykręceniem flex plate okazało się, że jeden z korków magistrali olejowych z tyłu silnika lekko puszcza olej. Wykręciliśmy go i wkręciliśmy z uszczelniaczem do gwintów.



Potem silnik trafił na swoje miejsce. Teraz tylko trzeba wszystko z powrotem podłączyć...



Prawie wszystko ogarnięte, został w zasadzie tylko gaźnik i płyny, ale... zrobił się wieczór. Trzeba kończyć.



Oczywiście maska nie mogła zostać na zewnątrz, bo nie miałbym jej potem jak sam założyć. Założona i przykręcona. Warto sobie markerem zaznaczyć dokładny obrys zawiasów przed odkręceniem, dzięki temu przykręcić jest dużo łatwiej we właściwym miejscu.



Następnego dnia roboczego, po zalaniu płynami i uruchomieniu... cieknie. Żeby nie było za łatwo. Ale znalazłem drania, to znaczy wyciek. Czujnik ciśnienia oleju. Ale jakby ciekł z gwintu, to nie było by ciekawie, co? Oczywiście. Nieszczelny był sam czujnik! Co ciekawe oryginalnie była tylko lampka w desce rozdzielczej, która się zapalała przy za niskim ciśnieniu oleju. Teraz Camaro ma dodatkowe wskaźniki, m.in. ciśnienia oleju. I ten wskaźnik bierze ciśnienie znad filtra oleju, a ten tutaj na zdjęciu czujnik nic nie włącza. Dlatego wykręciłem go i pożegnałem nieczule, wkręcając w jego miejsce zwykły korek.



Dalej cieknie. Tym razem ze skrzyni. Po ogarnięciu wycieku z miejsca styku rurki bagnetu z korpusem myślałem, że to już koniec, ale nie. Dlatego konieczna jest wymiana uszczelki miski oleju. Tak się spodziewałem, bo co nieco wystawało bokami, ale po zdjęciu miski dopiero widać ile silikonu tu jest.



Udało mi się ładnie doczyścić płaszczyznę przylegania, mimo że dostęp nie jest za dobry - wszystko przez miskę na olej, do której cały czas kapią resztki płynu do automatu.



W skrzyni trochę resztek tarczek ciernych, ale ogólnie czysto.



Wyczyściłem resztki uszczelki i silikonu i umyłem miskę.



Potem mogłem już to wszystko skręcić do kupy.



Po krótkiej jeździe testowej okazało się, że znowu cieknie! Nowe korkowe uszczelki pokryw zaworów puszczały. Wymieniłem je na zachomikowane gumowe i chyba pomogło, bo na razie jest sucho. Nie kapie też nic z chłodnicy ani z automatu. Podregulowałem jeszcze trochę zapłon i mogę oddać auto!