Kolejny gaźnik, który trafił do mnie kurierem, bez przyczepionej reszty samochodu :). Znamy już ten gaźnik, FoMoCo 1250. Gaźnik podobno działał ok, został wysłany do regeneracji gdzieś tam indziej, po powrocie nie działa ssanie. Czyli mamy sprawę z gatnku mechaniki śledczej. CSI Garaż Marcina.
Gaźnik rzeczywiście ładny, czysty. Trochę podejrzane są wystające poszarpane brzegi uszczelek. Zobaczymy.
I już na pierwszy rzut oka coś mi nie pasuje w mechanizmie ssania. Zazwyczaj wygląda to jakoś inaczej. Ten mechanizm wygląda dość... niefabrycznie. Ale głowy nie dam. Najważniejsze jednak jest to, że się zacina i nie chce działać jak trzeba.
Akurat w drugiej kieszeni spodni miałem drugi taki gaźnik, dopiero co poskładany, więc mogłem sobie dokładnie porównać co i jak. Tak to powinno wyglądać moim zdaniem.
Po odkręceniu puszki z grzałką widzę kolejne różnice. Oryginalny mechanizm jest po lewej. Po prawej siłownik podciśnieniowy jest podłączony ne w ten otworek co trzeba poza tym pręcik łączący tłoczek z blaszką mechanizmu jest dużo cieńszy niż oryginał, ma też inną długość. Blaszka poniżej tego grzebyka też jest wygięta inaczej, niż powinna być. Czyli chyba wiem już co jest nie tak.
Rozkładam gaźnik dalej, żeby sprawdzić resztę, czy wszystko jest w porządku.
Jedna ze śrub pokrywy gaźnika jest nieoryginalna. Nie jest to niz złego, ale mnie razi :).
Po odkręceniu pokrywy zaskoczyła mnie czystość gaźnika. Tu się ktoś rzeczywiście przyłożył. Ale... regenerując gaźnik prościej jest kupić zestaw naprawczy i włożyć nowe uszczelki. Tu uszczelka jest dorobiona ręcznie. Nie jest tak dokładnie wycięta, te wycięcie w kształcie V widać, że jest robione dziurkaczem :).
Poza tym uszczelka była czymś posmarowana, co raczej przy gaźniku nie jest wskazane.
Z tej strony też. Nie wygląda to na silikon, ale jest kleiste i ciągnące. To muszę domyć. No i w tym gaźniku nikt nie zgubił ciężarka i kulki od pompki przyśpieszacza :).
Wykręciłem dyszę wolnych obrotów. Zawsze zapisuję sobie ile była wykręcona. Dzięki temu zwrócę gaźnik z tym samym ustawieniem.
Odkręciłem pokrywkę pompki przyśpieszacza. Tu membranka była stara, ktoś tylko dociął nową uszczelkę pod pokrywę.
No i rozłożyłem w ten sposób cały gaźnik. U góry widać przygotowany nowy zestaw uszczelek.
Potem wrzuciłem gaźnik do myjki ultradźwiękowej. Po dokładnym umyciu zaczynam składanie. W zestawie naprawczym jest nowy zaworek iglicowy. ZOstawienie starego akurat nie jest błędem, ale skoro mamy nowy, to go użyjemy.
Zamontowałem pływak, położyłem nową uszczelkę pokrywy gaźnika. Pompka przyśpieszacza dostanie nową membrankę.
Do obudowy gaźnika przykręciłem pompkę przyśpieszacza, wkładam też kulkę i ciężarek.
Tu mi zdjęcie nie wyszło, ale nie mam lepszego z tego miejsca - przykręciłem do obudowy dźwignię poruszającą cięgnem ssania.
No i zabieram się za poprawienie mechanizmu ssania. Najpierw wyprostowałem blaszkę przy tym grzebyku, wzorując się na oryginalnym elemencie w drugim gaźniku. Pręcik łączący tłoczek znalazłem w częściach zapasowych. Widać, że dorobiony był cieńszy i za krótki.
Zamontowałem to w obudowie. Zostaje jeszcze ta podejrzanie nieoryginalna dźwignia.
Wyjęta. Zamiast tego założę wygięte cięgno i mały element powyżej, pozyskany z zapasowego gaźnika.
Nie bardzo jest jak temu zrobić zdjęcie, bo wszystko jest pomiędzy obudową ssania a korpusem gaźnika. W każdym razie z tej strony połączyłem cięgna.
A z tej dałem nową uszczelkę - z korpusu gaźnka do obudowy ssania idzie kanalik z podciśnieniem.
Zmontowane.Ten element, do którego podłączone jest cięgno, też jest wzięty z zapasowego gaźnika.
Po potestowaniu działania mechanimu nabrałem przekonania, że powinno być ok. Zamykam to zatem. Najpierw uszczelka (w ogóle jej tu nie było).
I gaźnik mam gotowy.
Po dotarciu gaźnika na miejsce pojawił się problem z zaworkiem iglicowym, który nie wpuszczał paliwa do gaźnika - podejrzewam, że na skutek wstrząsów paczki, w której był wysłany gaźnik. Potem jednak właściciel Saaba, do któego jest to gaźnik, zadzwonił powiedzieć, że ssanie działa w porządku. Super!
Gaźnik rzeczywiście ładny, czysty. Trochę podejrzane są wystające poszarpane brzegi uszczelek. Zobaczymy.
I już na pierwszy rzut oka coś mi nie pasuje w mechanizmie ssania. Zazwyczaj wygląda to jakoś inaczej. Ten mechanizm wygląda dość... niefabrycznie. Ale głowy nie dam. Najważniejsze jednak jest to, że się zacina i nie chce działać jak trzeba.
Akurat w drugiej kieszeni spodni miałem drugi taki gaźnik, dopiero co poskładany, więc mogłem sobie dokładnie porównać co i jak. Tak to powinno wyglądać moim zdaniem.
Po odkręceniu puszki z grzałką widzę kolejne różnice. Oryginalny mechanizm jest po lewej. Po prawej siłownik podciśnieniowy jest podłączony ne w ten otworek co trzeba poza tym pręcik łączący tłoczek z blaszką mechanizmu jest dużo cieńszy niż oryginał, ma też inną długość. Blaszka poniżej tego grzebyka też jest wygięta inaczej, niż powinna być. Czyli chyba wiem już co jest nie tak.
Rozkładam gaźnik dalej, żeby sprawdzić resztę, czy wszystko jest w porządku.
Jedna ze śrub pokrywy gaźnika jest nieoryginalna. Nie jest to niz złego, ale mnie razi :).
Po odkręceniu pokrywy zaskoczyła mnie czystość gaźnika. Tu się ktoś rzeczywiście przyłożył. Ale... regenerując gaźnik prościej jest kupić zestaw naprawczy i włożyć nowe uszczelki. Tu uszczelka jest dorobiona ręcznie. Nie jest tak dokładnie wycięta, te wycięcie w kształcie V widać, że jest robione dziurkaczem :).
Poza tym uszczelka była czymś posmarowana, co raczej przy gaźniku nie jest wskazane.
Z tej strony też. Nie wygląda to na silikon, ale jest kleiste i ciągnące. To muszę domyć. No i w tym gaźniku nikt nie zgubił ciężarka i kulki od pompki przyśpieszacza :).
Wykręciłem dyszę wolnych obrotów. Zawsze zapisuję sobie ile była wykręcona. Dzięki temu zwrócę gaźnik z tym samym ustawieniem.
Odkręciłem pokrywkę pompki przyśpieszacza. Tu membranka była stara, ktoś tylko dociął nową uszczelkę pod pokrywę.
No i rozłożyłem w ten sposób cały gaźnik. U góry widać przygotowany nowy zestaw uszczelek.
Potem wrzuciłem gaźnik do myjki ultradźwiękowej. Po dokładnym umyciu zaczynam składanie. W zestawie naprawczym jest nowy zaworek iglicowy. ZOstawienie starego akurat nie jest błędem, ale skoro mamy nowy, to go użyjemy.
Zamontowałem pływak, położyłem nową uszczelkę pokrywy gaźnika. Pompka przyśpieszacza dostanie nową membrankę.
Do obudowy gaźnika przykręciłem pompkę przyśpieszacza, wkładam też kulkę i ciężarek.
Tu mi zdjęcie nie wyszło, ale nie mam lepszego z tego miejsca - przykręciłem do obudowy dźwignię poruszającą cięgnem ssania.
No i zabieram się za poprawienie mechanizmu ssania. Najpierw wyprostowałem blaszkę przy tym grzebyku, wzorując się na oryginalnym elemencie w drugim gaźniku. Pręcik łączący tłoczek znalazłem w częściach zapasowych. Widać, że dorobiony był cieńszy i za krótki.
Zamontowałem to w obudowie. Zostaje jeszcze ta podejrzanie nieoryginalna dźwignia.
Wyjęta. Zamiast tego założę wygięte cięgno i mały element powyżej, pozyskany z zapasowego gaźnika.
Nie bardzo jest jak temu zrobić zdjęcie, bo wszystko jest pomiędzy obudową ssania a korpusem gaźnika. W każdym razie z tej strony połączyłem cięgna.
A z tej dałem nową uszczelkę - z korpusu gaźnka do obudowy ssania idzie kanalik z podciśnieniem.
Zmontowane.Ten element, do którego podłączone jest cięgno, też jest wzięty z zapasowego gaźnika.
Po potestowaniu działania mechanimu nabrałem przekonania, że powinno być ok. Zamykam to zatem. Najpierw uszczelka (w ogóle jej tu nie było).
I gaźnik mam gotowy.
Po dotarciu gaźnika na miejsce pojawił się problem z zaworkiem iglicowym, który nie wpuszczał paliwa do gaźnika - podejrzewam, że na skutek wstrząsów paczki, w której był wysłany gaźnik. Potem jednak właściciel Saaba, do któego jest to gaźnik, zadzwonił powiedzieć, że ssanie działa w porządku. Super!