Po zrobieniu silnika w tym Taunusie okazało się, że zawieszenie nieco nie nadąża :) Poza tym belka zawieszenia przedniego była od późniejszego modelu Taunusa, nieco inna, w związku z czym auto było ustawione nieco wyżej niż chciał Rafał. Dlatego podjął decyzję o podjęciu prac nad kompleksową odbudową przedniego zawieszenia. Na początek przywiózł mi wszystkie tuleje poliuretanowe, sworznie i wahacze. Do tego właściwą dla tego modelu Taunusa belkę przednią.
Po wypiaskowaniu przywiezionych części, jak już były gotowe, mogłem wziąć się za demontaż starego zawieszenia. Warunki słabe, bo poza garażem, ale akurat inaczej się nie udało z powodu budowy w tle...
Pierwsza rzecz - odpięcie akumulatora, podniesienie samochodu i postawienie na kobyłkach.
Potem na kobyłce został jeszcze oparty silnik, ponieważ po wyjęciu zawieszenia nie byłby na niczym oparty. Całe zawieszenie (a w zasadzie półrama) trzyma się na czterech głównych śrubach, do tego dwie kolejne mocujące łącznik kolumny kierowniczej, następnie cztery mocujące stabilizator. W zasadzie stabilizator chciałem odkręcić razem z jego mocowaniami przykręcanymi do karoserii, ale okazało się, że ktoś je przyspawał... dlatego odkręciłem tylko mocowanie gum stabilizatora. Dodatkowo odkręciłem i odłożyłem na bok zaciski hamulcowe, odłączyłem i zaślepiłem przewody paliwowe (stalowa rurka paliwowa jest przykręcona do belki zawieszenia i do niej dochodzą gumowe rurki z karoserii i do pompy paliwa), a na koniec odkręciłem poduszki silnika. Na zdjęciu widać zawieszenie już odkręcone i opuszczone na ziemię.
Belkę zawieszenia oparłem na położonej palecie i odkręciłem koła. Teraz można już było ostrożnie wysunąć całość spod samochodu.
Tak to wygląda "przed""
Teraz można było poszaleć i rozkręcić to w drobny mak. Niektóre rzeczy (w skrzynce po prawej), czyli tarcze osłaniające hamulce, drążki reakcyjne i drobne uchwyty, przygotowane zostały do piaskowania. Sprężyny były jakiś czas temu włożone nowe, ale miały na sobie trochę korozji, więc podjąłem decyzję o wypiaskowaniu i ich na nowo. Wszystkie śrubki oczyściłem starannie i przygotowałem do cynkowania.
W tak zwanym międzyczasie zacząłem przygotowywać nowe podzespoły. Wahacze przednie przyjechały do mnie już przerobione pod zmieniony kąt wyprzedzenia sworznia zwrotnicy. Trzeba tylko w nich zainstalować tuleje poliuretanowe widoczne na zdjęciu.
Wyrafinowane narzędzia obejmują prasę, kawałek rurki u dołu, i stary tłoczek hamulcowy u góry :)
Dolne wahacze miały już włożone gumy jak do mnie przyjechały, ale tu też miałem założyć poligumy. Zaraz potem przykręciłem też sworznie.
Gdy śrubki wróciły z galwanizerni mogłem już zacząć składać te klocki. Pierwszą przykręciłem rurkę paliwową.
Przykręciłem również wahacze górne. Po przykręceniu belki zawieszenia do karoserii nie da się włożyć ich na miejsce, bo mają za długie śruby, dlatego trzeba to zrobić teraz. Przykręciłem również ich sworznie.
Resztę części postanowiłem przykręcać już na samochodzie, żeby nie musieć dźwigać zawieszenia w całości, skoro auto stoi na dworzu i nie mogę sięgnąć tu z kanału. Założyłem belkę zawieszenia na miejsce i przykręciłem ją, również w tym momencie przykręciłem poduszki silnika. Następnie założyłem dolny wahacz i amortyzator. Sprężyna i drążki reakcyjne też już są przygotowane.
Żeby włożyć sprężynę trzeba ją ściągnąć ściągaczami, ale one mogą porysować lakier. Dlatego użyłem szmat w celach ochronnych.
Zacząłem wkładać tuleje poliuretanowe drążków reakcyjnych.
Następnie nakręciłem nakrętkę regulacyjną drążka na mniej więcej te miejsce, gdzie była poprzednio. Na obu drążkach ustawiłem te nakrętki tak samo. Potem i tak wymagać to będzie zrobienia geometrii zawieszenia, ale przynajmniej w miarę równo samochód tam dojedzie.
Trochę już poprzykręcane. Sprężyna już na swoim miejscu, a amortyzator przykręcony.
Dopiero teraz przykręciłem przekładnię kierowniczą. Dużo łatwiej byłoby to zrobić przed włożeniem zawieszenia do samochodu, ale dopiero teraz jest gotowa, czyli wyczyszczona i pomalowana. Wymieniłem też osłony przegubów i jedną końcówkę drążka kierowniczego.
Przy okazji też wymieniłem łożyska piast przednich.
Następnie przykręciłem zwrotnicę, założyłem piastę, zacisk hamulcowy, przykręciłem drążki kierownicze i przewody paliwowe. Na samym końcu przykręciłem również łącznik kolumny kierowniczej z przekładnią. Okazało się, że kierownica jest zupełnie do góry nogami :), ale zostawiam to na razie - przełożę ją na właściwe miejsce po geometrii.
Koniec. Samochód zdjęty z podstawek. Tu jeszcze dość wysoko stoi, bo nie ruszałem go z miejsca.
Po wypiaskowaniu przywiezionych części, jak już były gotowe, mogłem wziąć się za demontaż starego zawieszenia. Warunki słabe, bo poza garażem, ale akurat inaczej się nie udało z powodu budowy w tle...
Pierwsza rzecz - odpięcie akumulatora, podniesienie samochodu i postawienie na kobyłkach.
Potem na kobyłce został jeszcze oparty silnik, ponieważ po wyjęciu zawieszenia nie byłby na niczym oparty. Całe zawieszenie (a w zasadzie półrama) trzyma się na czterech głównych śrubach, do tego dwie kolejne mocujące łącznik kolumny kierowniczej, następnie cztery mocujące stabilizator. W zasadzie stabilizator chciałem odkręcić razem z jego mocowaniami przykręcanymi do karoserii, ale okazało się, że ktoś je przyspawał... dlatego odkręciłem tylko mocowanie gum stabilizatora. Dodatkowo odkręciłem i odłożyłem na bok zaciski hamulcowe, odłączyłem i zaślepiłem przewody paliwowe (stalowa rurka paliwowa jest przykręcona do belki zawieszenia i do niej dochodzą gumowe rurki z karoserii i do pompy paliwa), a na koniec odkręciłem poduszki silnika. Na zdjęciu widać zawieszenie już odkręcone i opuszczone na ziemię.
Belkę zawieszenia oparłem na położonej palecie i odkręciłem koła. Teraz można już było ostrożnie wysunąć całość spod samochodu.
Tak to wygląda "przed""
Teraz można było poszaleć i rozkręcić to w drobny mak. Niektóre rzeczy (w skrzynce po prawej), czyli tarcze osłaniające hamulce, drążki reakcyjne i drobne uchwyty, przygotowane zostały do piaskowania. Sprężyny były jakiś czas temu włożone nowe, ale miały na sobie trochę korozji, więc podjąłem decyzję o wypiaskowaniu i ich na nowo. Wszystkie śrubki oczyściłem starannie i przygotowałem do cynkowania.
W tak zwanym międzyczasie zacząłem przygotowywać nowe podzespoły. Wahacze przednie przyjechały do mnie już przerobione pod zmieniony kąt wyprzedzenia sworznia zwrotnicy. Trzeba tylko w nich zainstalować tuleje poliuretanowe widoczne na zdjęciu.
Wyrafinowane narzędzia obejmują prasę, kawałek rurki u dołu, i stary tłoczek hamulcowy u góry :)
Dolne wahacze miały już włożone gumy jak do mnie przyjechały, ale tu też miałem założyć poligumy. Zaraz potem przykręciłem też sworznie.
Gdy śrubki wróciły z galwanizerni mogłem już zacząć składać te klocki. Pierwszą przykręciłem rurkę paliwową.
Przykręciłem również wahacze górne. Po przykręceniu belki zawieszenia do karoserii nie da się włożyć ich na miejsce, bo mają za długie śruby, dlatego trzeba to zrobić teraz. Przykręciłem również ich sworznie.
Resztę części postanowiłem przykręcać już na samochodzie, żeby nie musieć dźwigać zawieszenia w całości, skoro auto stoi na dworzu i nie mogę sięgnąć tu z kanału. Założyłem belkę zawieszenia na miejsce i przykręciłem ją, również w tym momencie przykręciłem poduszki silnika. Następnie założyłem dolny wahacz i amortyzator. Sprężyna i drążki reakcyjne też już są przygotowane.
Żeby włożyć sprężynę trzeba ją ściągnąć ściągaczami, ale one mogą porysować lakier. Dlatego użyłem szmat w celach ochronnych.
Zacząłem wkładać tuleje poliuretanowe drążków reakcyjnych.
Następnie nakręciłem nakrętkę regulacyjną drążka na mniej więcej te miejsce, gdzie była poprzednio. Na obu drążkach ustawiłem te nakrętki tak samo. Potem i tak wymagać to będzie zrobienia geometrii zawieszenia, ale przynajmniej w miarę równo samochód tam dojedzie.
Trochę już poprzykręcane. Sprężyna już na swoim miejscu, a amortyzator przykręcony.
Dopiero teraz przykręciłem przekładnię kierowniczą. Dużo łatwiej byłoby to zrobić przed włożeniem zawieszenia do samochodu, ale dopiero teraz jest gotowa, czyli wyczyszczona i pomalowana. Wymieniłem też osłony przegubów i jedną końcówkę drążka kierowniczego.
Przy okazji też wymieniłem łożyska piast przednich.
Następnie przykręciłem zwrotnicę, założyłem piastę, zacisk hamulcowy, przykręciłem drążki kierownicze i przewody paliwowe. Na samym końcu przykręciłem również łącznik kolumny kierowniczej z przekładnią. Okazało się, że kierownica jest zupełnie do góry nogami :), ale zostawiam to na razie - przełożę ją na właściwe miejsce po geometrii.
Koniec. Samochód zdjęty z podstawek. Tu jeszcze dość wysoko stoi, bo nie ruszałem go z miejsca.