To już drugie auto Rafała, które do mnie trafiło. Tym razem jest to Ford Capri z 1984r. w przepięknym stanie zachowania. Myślałem, że nigdy do mnie nie trafi, Rafał pewnie też... Ale Rafał miał ciągłe problemy z lekkim grzaniem się silnika i dymieniem, więc w końcu postanowił przyjechać do mnie na operację wymiany uszczelek pod głowicami, ponieważ z dużą dozą prawdopodobieństwa zaryzykował stwierdzenie, że to tu może być problem. Jak tylko przyjechał i powąchaliśmy spaliny, to koncepcja ta została uznana za bardzo prawdopodobną. Od razu zaczęliśmy rozkręcać auto, co chwile się parząc o gorące części :)



Widać zresztą po zbiorniczku przelewowym, że coś tam z układem chłodzenia się działo. Zdjęliśmy gaźnik i pokrywy zaworów. Pod lewą pokrywą znalazłem typowe dla wody w oleju masło.



Następnie zdjąłem kolektor dolotowy. Jestem pod wrażeniem tego, jak czysto jest w silniku.



Następnie odkręciliśmy rury wydechowe od kolektorów. Nikt nie chciał ryzykować urwania śrub mocujących kolektory wydechowe do głowic :). Teraz pora na głowice.



Tak wyglądają komory spalania. Z tej strony silnika wszystko w porządku.



Na tłokach standardowy nagar, choć i tak jest tu bardzo czysto. Gładzie cylindrowe praktycznie bez śladów zużycia.



A po lewej stronie silnika, w środkowym cylindrze - pęknięta uszczelka pod głowicą. Widać to w środkowej części u dołu. Najprawdopodobniej to właśnie to było przyczyną problemów.



Ile się dało silnik wyczyściliśmy z wierzchu. Nie jest to łatwe, bo nie można żadnego paprocha wpuścić do środka, a resztki starych uszczelek akurat do środka chcą wpadać.



I druga strona. Widać jak przez tą pękniętą uszczelkę wpadał do cylindra płyn chłodniczy i dokładnie mył tłok - jest od dużo czystszy niż pozostałe.



Wyczyściliśmy też głowice.



Korzystając z okazji wymienimy też uszczelniacze zaworowe.



To był dobry pomysł - stare są już bardzo zesztywniałe i nieco spękane.



Tu założone już nowe.



I głowica z powrotem poskładana, wszystkie części oczywiście umyte.



Teraz można to wszystko poskładać. Normalnie sprawdziłbym też dźwigienki zaworowe, czy nie są pozacierane, ale Rafał robił to niedawno, więc tylko niektóre odchyliłem, żeby sprawdzić, czy nie ma śladów zużycia. Od razu ustawiłem luzy zaworowe.



Większość rzeczy już na swoim miejscu.



Silnik odpalił od razu, ładnie, równo pracując. Po 15 minutach i osiągnięciu temperatury roboczej wyłączyliśmy go i dociągnąłem wszystkie śruby głowic i kolektora jeszcze raz. Cała operacja trwała nieco ponad 6 godzin.



Z tego co wiem wymiana uszczelek pomogła, obecnie nie ma problemów z silnikiem. Konieczna jednak była wymiana oleju, żeby pozbyć się z niego płynu chłodniczego.