Kolejny gaźnik do zrobienia bez samochodu. Tym razem z aparatem zapłonowym, co jest o tyle dobre, że zapłon ma bardzo duży wpływ na pracę silnika i regulację gaźnika zawsze warto zacząć od regulacji zaworów i zapłonu, a dopiero potem szukać problemów w gaźniku.
Są to części z Taunusa 17M z 1967r., gaźnik to Solex 28-32 PDSIT-4. Nie bardzo rozumiem oznaczenie 28-32, bo gaźnik jest jednogardzielowy, ze średnicą przepustnicy 32mm, typową dla silnika 1.5 V4.
Zaczynam od rozłożenia wszystkiego. Aparat zapłonowy jeszcze starszego typu, z klapką i miejscem na kapnięcie olejem do korpusu (widoczne po lewej od napisu BOSCH).
Kopułka, palec i przerywacz są praktycznie nowe, więc zostaną. Resztę rozłożyłem.
Potem wszystkie części dokładnie oczyściłem.
Składając wszystko dokładnie smaruję w potrzebnych miejscach. Założyłem też nowy kondensator.
I aparat zapłonowy mam gotowy.
Pora na podstawkę gaźnika. Stąd brane jest podciśnienie do serwa hamulcowego (bliższy króciec) i do odmy (ten wyższy).
Wszystko to wykręciłem.
A po ocynkowaniu detali wkręciłem w odnowioną płytkę.
No i gaźnik. Mieli rozmach z odlewaniem pełnej nazwy firmy na korpusie, jak za starych, dobrych czasów.
Ogólnie nie jest źle, gaźnik lekko tylko zapyziały.
Nawet jest pręt łączący się z resztą mechanizmu przepustnicy. Zaczynam od demontażu grzałki ssania.
W środku nie ma za dużo korozji, tylko nieco śladu kamienia z cieczy chłodzącej. Oring uszczelniający pokrywkę po obwodzie już nie jest gumowy, tylko się kruszy.
Następnie odkręciłem samą grzałkę.
W środku widać mechanizm sterujący klapką ssania.
Z boku jest pręt podnoszący przepustnicę podczas zamknięcia klapki ssania. Nakrętkami u góry reguluje się obroty na ssaniu.
Zdemontowałem ten pręcik.
Potem odkręciłem pokrywkę gaźnika.
Pod membranką podciśnienia do ssania jest osad (a właściwie glut) ze starego paliwa.
Wyjąłem klapkę i ośkę ssania i odkręciłem obudowę mechanizmu od pokrywy gaźnika.
Potem rozłożyłem resztę mechanizmów ssania.
Została reszta gaźnika.
Zdemontowałem pływak i dysze.
Z tej strony jest korek zamykający komorę pływakową, pod nim jest jeszcze jedna dysza - paliwowa.
Tu mamy mechanizm łączący ośkę przepustnicy z pompką przyśpieszacza.
Wszystko to oczywiście rozkładam.
Odkręciłem też pompkę przyśpieszacza.
I rozdzielam to na części pierwsze.
W końcu odkręciłem płytkę przepustnicy i wyjąłem zwężkę z korpusu gaźnika.
A na koniec odkręciłem płytkę przepusticy i wyjąłem jej oś.
Po odnowieniu części poskładam to (mam nadzieję! :) ) dokładnie tak, jak było. Zaczynam od przepustnicy.
Złożona.
Chwilowo nie mam pod ręką zwężki, więc na razie ją pomijam. Wstępnie przykręciłem płytkę przepustnicy do korpusu gaźnika.
Następnie złożyłem pompkę przyśpieszacza z nową membranką.
Wkręciłem też i wstępnie wyregulowałem dyszę wolnych obrotów.
Złożę teraz dysze i wszystko co w korpusie gaźnika.
Gotowe.
I mechanizm ssania, zazwyczaj najbardziej skomplikowany z całego gaźnika.
Najpierw zmontowałem dźwigienkę w środku i membranę z boku.
Dorobiłem też nową uszczelkę pomiędzy korpus a obudowę ssania.
Przykręciłem tą obudowę do pokrywy gaźnika.
Potem założyłem ośkę i klapkę ssania i wyregulowałem sprężynę to napinającą w środku mechanizmu ssania.
Teraz już mogę założyć pokrywę gaźnika.
Podłączyłem pręcik łączący mechanizm ssania z przepustnicą.
Przygotowałem grzałkę ssania.
Oring z zestawu naprawczego jest za gruby, musiałem dać właściwy. Tu najtrudniej jest wydłubać stary oring z pokrywki.
I ssanie złożone.
Jak już miałem zwężkę w ręku i włożyłem ją do korpusu gaźnika, to zauważyłem, że płąszczyzna przylegania korpusu gaźnika do płytki przepustnicy jest badzo krzywa. Musiałem to splanować, i to dość sporo.
Po przykręceniu płytki przepustnicy zauważyłem, że w zestawie naprawczym nie ma jeszcze jednej uszczelki - pomiędzy gaźnik a podstawkę. Wyciąłem ją z papieru uszczelkowego.
No to gaźnik i aparat są już gotowe.
Są to części z Taunusa 17M z 1967r., gaźnik to Solex 28-32 PDSIT-4. Nie bardzo rozumiem oznaczenie 28-32, bo gaźnik jest jednogardzielowy, ze średnicą przepustnicy 32mm, typową dla silnika 1.5 V4.
Zaczynam od rozłożenia wszystkiego. Aparat zapłonowy jeszcze starszego typu, z klapką i miejscem na kapnięcie olejem do korpusu (widoczne po lewej od napisu BOSCH).
Kopułka, palec i przerywacz są praktycznie nowe, więc zostaną. Resztę rozłożyłem.
Potem wszystkie części dokładnie oczyściłem.
Składając wszystko dokładnie smaruję w potrzebnych miejscach. Założyłem też nowy kondensator.
I aparat zapłonowy mam gotowy.
Pora na podstawkę gaźnika. Stąd brane jest podciśnienie do serwa hamulcowego (bliższy króciec) i do odmy (ten wyższy).
Wszystko to wykręciłem.
A po ocynkowaniu detali wkręciłem w odnowioną płytkę.
No i gaźnik. Mieli rozmach z odlewaniem pełnej nazwy firmy na korpusie, jak za starych, dobrych czasów.
Ogólnie nie jest źle, gaźnik lekko tylko zapyziały.
Nawet jest pręt łączący się z resztą mechanizmu przepustnicy. Zaczynam od demontażu grzałki ssania.
W środku nie ma za dużo korozji, tylko nieco śladu kamienia z cieczy chłodzącej. Oring uszczelniający pokrywkę po obwodzie już nie jest gumowy, tylko się kruszy.
Następnie odkręciłem samą grzałkę.
W środku widać mechanizm sterujący klapką ssania.
Z boku jest pręt podnoszący przepustnicę podczas zamknięcia klapki ssania. Nakrętkami u góry reguluje się obroty na ssaniu.
Zdemontowałem ten pręcik.
Potem odkręciłem pokrywkę gaźnika.
Pod membranką podciśnienia do ssania jest osad (a właściwie glut) ze starego paliwa.
Wyjąłem klapkę i ośkę ssania i odkręciłem obudowę mechanizmu od pokrywy gaźnika.
Potem rozłożyłem resztę mechanizmów ssania.
Została reszta gaźnika.
Zdemontowałem pływak i dysze.
Z tej strony jest korek zamykający komorę pływakową, pod nim jest jeszcze jedna dysza - paliwowa.
Tu mamy mechanizm łączący ośkę przepustnicy z pompką przyśpieszacza.
Wszystko to oczywiście rozkładam.
Odkręciłem też pompkę przyśpieszacza.
I rozdzielam to na części pierwsze.
W końcu odkręciłem płytkę przepustnicy i wyjąłem zwężkę z korpusu gaźnika.
A na koniec odkręciłem płytkę przepusticy i wyjąłem jej oś.
Po odnowieniu części poskładam to (mam nadzieję! :) ) dokładnie tak, jak było. Zaczynam od przepustnicy.
Złożona.
Chwilowo nie mam pod ręką zwężki, więc na razie ją pomijam. Wstępnie przykręciłem płytkę przepustnicy do korpusu gaźnika.
Następnie złożyłem pompkę przyśpieszacza z nową membranką.
Wkręciłem też i wstępnie wyregulowałem dyszę wolnych obrotów.
Złożę teraz dysze i wszystko co w korpusie gaźnika.
Gotowe.
I mechanizm ssania, zazwyczaj najbardziej skomplikowany z całego gaźnika.
Najpierw zmontowałem dźwigienkę w środku i membranę z boku.
Dorobiłem też nową uszczelkę pomiędzy korpus a obudowę ssania.
Przykręciłem tą obudowę do pokrywy gaźnika.
Potem założyłem ośkę i klapkę ssania i wyregulowałem sprężynę to napinającą w środku mechanizmu ssania.
Teraz już mogę założyć pokrywę gaźnika.
Podłączyłem pręcik łączący mechanizm ssania z przepustnicą.
Przygotowałem grzałkę ssania.
Oring z zestawu naprawczego jest za gruby, musiałem dać właściwy. Tu najtrudniej jest wydłubać stary oring z pokrywki.
I ssanie złożone.
Jak już miałem zwężkę w ręku i włożyłem ją do korpusu gaźnika, to zauważyłem, że płąszczyzna przylegania korpusu gaźnika do płytki przepustnicy jest badzo krzywa. Musiałem to splanować, i to dość sporo.
Po przykręceniu płytki przepustnicy zauważyłem, że w zestawie naprawczym nie ma jeszcze jednej uszczelki - pomiędzy gaźnik a podstawkę. Wyciąłem ją z papieru uszczelkowego.
No to gaźnik i aparat są już gotowe.