W sobotę zgodnie z oczekiwaniami mieliśmy zacząć oględziny od otwarcia bagażnika. Utrudnienia spowodowane były brakiem kluczyków, natomiast ułatwienia - brakiem zawiasów. Zawiasy zastąpione były kawałkiem sznurka... Po odchyleniu klapy stwierdziłem, że zamek powinno się dać jakoś od środka otworzyć i wytypowałem właściciela na ochotnika. Nebel trzymał klapę.


Trefl stwierdził, że potrzebuje śrubokręt, więc poszedłem po niego do garażu, a Nebel znudzony trzymaniem klapy ją przymknął :) Widzimy tu jakie wrażenie to wywarło na skoczku bagażnikowym :)


Po chwili dłubania śrubokrętem Trefl otworzył bagażnik, który z Neblem odłożyliśmy na bok. Trefl wyskoczył z bagaznika (jak nie przymierzając panienka z tortu na wieczorze kawalerskim z fimów amerykańskich) krzycząc "nareszcie wolny, po 20 latach zamknięcia!", co spowodowało dość dużą konsternację u przechodzących akurat obok ludzi.
W bagażniku znaleźliśmy listwy progowe nadające się do wyrzucenia oraz korbę. Nie wiem tylko czy to oryginalna, czy od tego silnika od Wołgi (czy co to tam jest), który obecnie siedzi w komorze silnika. Z cennych rzeczy znaleźliśmy jedynie górną blachę mocowania chłodnicy.


Znalazłem również przepiękną, oldskulową świecę.


Chłopaki nie mogli sobie odmówić przetestowania tylnej kanapy (co zrobić, jak przedniej nie ma). Zazwsze zaglądałem do środka od tej strony, więc dopiero na zdjęciu zauważyłem, że na słupku czaić się może całkiem fajna lampka oświetlenia wnętrza. Mówiłem już, że lubię takie szczegóły?


Zdjęliśmy również maskę. Mocno się rzuca w oczy naprawdę niezły stan blach.


Silnik, który chcemy wywalić. Leży na poduszkach, tył (ponieważ nie ma skrzyni) częściowo wisiał kiedyś na tej desce, obecnie leży na drążkach kierowniczych, co powoduje dość śmieszne zachowanie podczas zakrętów :)


Tu jest sporny fragment. Trefl twierdzi, że to rzeźba, ja, że to oryginał. Fajnie sparciałe węże.


Regulator napięcia już polski. Naprawdę zdrowe blachy.


Następnie zajęliśmy się milionem innych rzeczy. Do podsumowania dnia zabrakło mi jednak wyjęcia silnika, więc uparłem się, że musimy to zrobić. Wzięliśmy Astrę Nebla i zaczęliśmy ujeżdżać Forda. Jak widać światła w nim nie działają :)


Ponieważ jeżdżenie starymi autami na koniec dnia jest zawsze fajne jak człowiek jest zmęczony, to złapaliśmy fazę na wygłupy. Tylko ja jestem poważny i zachowuję się jak na kierowcę opla przystało :)


Trefl uparł się, żeby zrobić mu taką fotę. Proszzzzz.


Wepchnięcie tego czegoś, co waży sporo, hamulce nie wiadomo jak dawno nie były używane, a do tego co jakieś 10 minut należy podpompować koła, do garażu, nie było wcale proste. Nebel świętuje ten sukces, Trefl traci entuzjazm, a ja się chichoczę za aparatem.


Ja się uparłem na durne zdjęcie typu "sami to podnieśliśmy".


Tutaj z kolei robiłem "knuckle drag test" (polecam wygooglać jeśli nie wiesz o co chodzi ), w czym pomagał mi Michał obniżając auto o 1mm.