Gotowe McPhersony zostały przykręcone do nadwozia.
Wygląda to dość dziwnie w zestawieniu z zakurzonym nadwoziem :)
Następnie narożniki komory silniowej, czyli jeden z elementów mocowania stabilizatora.
Następnie belka silnika. Śruby, mimo że nieco skorodowane, to akurat tam, gdzie trzeba, czyli w miejscu przejścia przez nakrętkę w nadwoziu są całe i trzymają jak trzeba. Przekładnia kierownicza po regeneracji.
Wahacze używane, ponieważ mamy założenie, żeby to wszystko było działające, ładne, ale zmieściło się w niższym budżecie. Dlatego też ich nie maluję, bo pewnie za jakiś czas będą wymienione. Zakładam natomiast poliuretany, ponieważ i tak cały komplet dostałem razem z autem.
Powkładane gumy. Srytytka musi być, dopóki nie założymy ich na stabilizator.
Potem w ferworze walki zapominałem robić zdjęcia, ale efekt końcowy jest dość fajny.
Niestety żeby osiągnąć taki efekt w aucie dostarczonym jako puzzle trzeba mieć anielską cierpliwość. Co chwilę czegoś brakuje, coś nie jest gotowe... W międzyczasie musiałem zdobyć drugi komplet kolumn zawieszenia, żeby pozyskać jedną z kolumn w dobrym stanie i tarcze osłonowe hamulców, do tego kika różnych nakrętek, mocowania stabilizatora i jego gumy. Przez to wszystko całe składanie strasznie długo trwa.
Co do resorów to stwierdziłem, że więcej czasu stracę na ich czyszczenie i malowanie niż to warte. Oddałem to wszystko do piaskowania i w sumie wyszło taniej :) Teraz to tylko trzeba poskładać. Stare śruby spinające pióra ze sobą ktoś zastosował o twardości 5.8, więc znalazłem odpowiednie o twardości 8.8
Około 30 minut później plus wciskanie gum.
Włożone na miejsce, też z tym było trochę zabawy, żeby dopasować... mimo, że stąd zdjęte. Miałem potem składać tylny most, ale dla wygody zabrałem się najpierw za hamulce, żeby tego nie składać pod autem. Wtedy zwątpiłem - ktoś założył do mostu dwie prawe tarcze kotwiczne. Odpuściłem to sobie na razie i założyłem tymczasowo inny most, aby tylko postawić Capri na kołach.
Pierwszy moment po postawieniu :) Jest to pewien sukces.
Capri przestawione w inne miejsce, teraz pozostanie do ogarnięcia tylny most i potem zbudowanie od nowa układu hamulcowego. Stary niby jest, ale jak go obejrzałem, to się za głowę złapałem.
Wygląda to dość dziwnie w zestawieniu z zakurzonym nadwoziem :)
Następnie narożniki komory silniowej, czyli jeden z elementów mocowania stabilizatora.
Następnie belka silnika. Śruby, mimo że nieco skorodowane, to akurat tam, gdzie trzeba, czyli w miejscu przejścia przez nakrętkę w nadwoziu są całe i trzymają jak trzeba. Przekładnia kierownicza po regeneracji.
Wahacze używane, ponieważ mamy założenie, żeby to wszystko było działające, ładne, ale zmieściło się w niższym budżecie. Dlatego też ich nie maluję, bo pewnie za jakiś czas będą wymienione. Zakładam natomiast poliuretany, ponieważ i tak cały komplet dostałem razem z autem.
Powkładane gumy. Srytytka musi być, dopóki nie założymy ich na stabilizator.
Potem w ferworze walki zapominałem robić zdjęcia, ale efekt końcowy jest dość fajny.
Niestety żeby osiągnąć taki efekt w aucie dostarczonym jako puzzle trzeba mieć anielską cierpliwość. Co chwilę czegoś brakuje, coś nie jest gotowe... W międzyczasie musiałem zdobyć drugi komplet kolumn zawieszenia, żeby pozyskać jedną z kolumn w dobrym stanie i tarcze osłonowe hamulców, do tego kika różnych nakrętek, mocowania stabilizatora i jego gumy. Przez to wszystko całe składanie strasznie długo trwa.
Co do resorów to stwierdziłem, że więcej czasu stracę na ich czyszczenie i malowanie niż to warte. Oddałem to wszystko do piaskowania i w sumie wyszło taniej :) Teraz to tylko trzeba poskładać. Stare śruby spinające pióra ze sobą ktoś zastosował o twardości 5.8, więc znalazłem odpowiednie o twardości 8.8
Około 30 minut później plus wciskanie gum.
Włożone na miejsce, też z tym było trochę zabawy, żeby dopasować... mimo, że stąd zdjęte. Miałem potem składać tylny most, ale dla wygody zabrałem się najpierw za hamulce, żeby tego nie składać pod autem. Wtedy zwątpiłem - ktoś założył do mostu dwie prawe tarcze kotwiczne. Odpuściłem to sobie na razie i założyłem tymczasowo inny most, aby tylko postawić Capri na kołach.
Pierwszy moment po postawieniu :) Jest to pewien sukces.
Capri przestawione w inne miejsce, teraz pozostanie do ogarnięcia tylny most i potem zbudowanie od nowa układu hamulcowego. Stary niby jest, ale jak go obejrzałem, to się za głowę złapałem.