Kolejny gaźnik Pierburg Solex EEIT, 35/35. Dość typowy gaźnik dla Fordów z silnikiem V6 w latach '70 i '80, stąd go tak dużo u mnie. Wersja 35/35, czyli z przepustnicami o tej średnicy, występował w silnikach o pojemności 2.3l. Ten trafił do mnie z Forda Taunusa 17m, ale silnik jest tam włożony z ciut nowszego Forda.
Gaźnik dość mocno wysezonowany, bo zapyziały dokumentnie.
Ponieważ gaźnik chciałbym oddać dość niedługo, a nie mam czasu na dokładne odnawianie tej obudowy, to znalazłem w swoich zapasach identyczną obudowę (co nie jest oczywiste, bo było wiele odmian tego gaźnika, różniących się bardzo, bardzo drobnymi szczegółami) już odnowioną.
Ponieważ te gaźniki mogły się również w środku różnić, najpewniejszym sposobem na zbudowanie dokładnej kopii gaźnika jest wzięcie z niego wszystkich części i użycie identycznych, albo - jak ja tu zrobię - użycie tych części w nowej obudowie. Najpierw rozkręcam płytkę przepustnic.
Standardowo zużyte jest kilka pierwszych ząbków od otwierania przepustnic.
Rozłożyłem to do samego końca.
Potem wziąłem drugą płytkę przepustnic i przygotowałem odnowione śrubki i nowe zębatki.
Zmontowałem to, na razie bez elementu mocującego linkę gazu - o tym potem. To, co zostało, trafi do puli części do odnowienia. Taka pula części to fajna rzecz - typowe gaźniki mogę dzięki temu w ciągu kilku dni odesłać zrobione. CHociaż czasem trafiają się ciut inne i wtedy części w puli nie ma :(.
Przechodzę do pokrywy gaźnika.
W środku trochę czyściej, ale niedużo.
Po wyjęciu pływaka i wykręceniu dysz widać w komorze pływakowej sporo osadu.
Wykręciłem z korpusu gaźnika co się dało i poukładałem dookoła.
Do rozłożenia został mechanizm ssania.
A tu już wszystko rozłożone do końca.
Obudowę odłożyłem na bok, a wszystkie części, które by były cynkowane, zdublowałem identycznymi częściami ze swojej puli części, już ocynkowanymi.
Dzięki temu mogę od razu zacząć to składać.
Złożyłem pokrywę gaźnika z klapkami i mechanizmem ssania.
Następnie korpus i wszystkie części w nim montowane.
Wszystkie membranki i uszczelki są oczywiście nowe. Wymieniam też oringi na dyszach.
Korpus gaźnika zmontowany.
Od dołu gaźnika położyłem płytkę z bakelitu, oddzieloną od części aluminiowych uszczelkami.
Przykręciłem płytkę przepustnic.
Na koniec przykręciłem grzałkę ssania i ałożyłem pokrywki plastikowe obok klapek ssania.
Został element, do którego przymocowana jest linka ssania. Nie wiedziałem jak to jest w tym silniku rozwiązane, bo oryginalnie była tylko jedna kulka, a tu mamy wspawaną drugą. Nie chciałem ryzykować, że coś tu nie będzie pasować, więc tak to zostawimy.
Po lekkim odświeżeniu części i zabezpieczeniu przed korozją, założyłem to na gaźnik. Gotowe.
Gaźnik dość mocno wysezonowany, bo zapyziały dokumentnie.
Ponieważ gaźnik chciałbym oddać dość niedługo, a nie mam czasu na dokładne odnawianie tej obudowy, to znalazłem w swoich zapasach identyczną obudowę (co nie jest oczywiste, bo było wiele odmian tego gaźnika, różniących się bardzo, bardzo drobnymi szczegółami) już odnowioną.
Ponieważ te gaźniki mogły się również w środku różnić, najpewniejszym sposobem na zbudowanie dokładnej kopii gaźnika jest wzięcie z niego wszystkich części i użycie identycznych, albo - jak ja tu zrobię - użycie tych części w nowej obudowie. Najpierw rozkręcam płytkę przepustnic.
Standardowo zużyte jest kilka pierwszych ząbków od otwierania przepustnic.
Rozłożyłem to do samego końca.
Potem wziąłem drugą płytkę przepustnic i przygotowałem odnowione śrubki i nowe zębatki.
Zmontowałem to, na razie bez elementu mocującego linkę gazu - o tym potem. To, co zostało, trafi do puli części do odnowienia. Taka pula części to fajna rzecz - typowe gaźniki mogę dzięki temu w ciągu kilku dni odesłać zrobione. CHociaż czasem trafiają się ciut inne i wtedy części w puli nie ma :(.
Przechodzę do pokrywy gaźnika.
W środku trochę czyściej, ale niedużo.
Po wyjęciu pływaka i wykręceniu dysz widać w komorze pływakowej sporo osadu.
Wykręciłem z korpusu gaźnika co się dało i poukładałem dookoła.
Do rozłożenia został mechanizm ssania.
A tu już wszystko rozłożone do końca.
Obudowę odłożyłem na bok, a wszystkie części, które by były cynkowane, zdublowałem identycznymi częściami ze swojej puli części, już ocynkowanymi.
Dzięki temu mogę od razu zacząć to składać.
Złożyłem pokrywę gaźnika z klapkami i mechanizmem ssania.
Następnie korpus i wszystkie części w nim montowane.
Wszystkie membranki i uszczelki są oczywiście nowe. Wymieniam też oringi na dyszach.
Korpus gaźnika zmontowany.
Od dołu gaźnika położyłem płytkę z bakelitu, oddzieloną od części aluminiowych uszczelkami.
Przykręciłem płytkę przepustnic.
Na koniec przykręciłem grzałkę ssania i ałożyłem pokrywki plastikowe obok klapek ssania.
Został element, do którego przymocowana jest linka ssania. Nie wiedziałem jak to jest w tym silniku rozwiązane, bo oryginalnie była tylko jedna kulka, a tu mamy wspawaną drugą. Nie chciałem ryzykować, że coś tu nie będzie pasować, więc tak to zostawimy.
Po lekkim odświeżeniu części i zabezpieczeniu przed korozją, założyłem to na gaźnik. Gotowe.