Zacznę może od historii, dlaczego w ogóle ten silnik do mnie trafił. Ogólnie samochód jeździł nieźle, ale ciężko było go uruchomić. Jest to dwusuwowy silnik 850cm3, po tuningu, z fabryczną pompą oleju (nie trzeba robić mieszanki) i trzema gaźnikami. Kiedyś miał już robiony remont. Po tuningu jeździł też nieźle, ale dopiero jak pojawiły się problemy, podjęte były próby regulacji i zmiany dysz w gaźnikach. Były podejrzenia, że przestawia się zapłon (podobno jak nie ma smarowania z pompy oleju, to odpina się napęd aparatu zapłonowego, żeby oszczędzić silnik, ale ja tego nie stwierdziłem w środku). Diagnozowałem i to, ale to nie był zapłon. W końcu coś mnie tknęło i zmierzyłem ciśnienie sprężania... 10, 6 i 8 bar. No nie do końca tak ma być.
Podjęliśmy wtedy decyzję, że trzeba silnik otworzyć i zajrzeć do środka. Ponieważ u mnie jest standardowo ciasno, bo zapchany mam garaż projektami, silnik mieliśmy wyjąć tam, gdzie stoi samochód. Bartek przygotował wszystko, odkręcając cały osprzęt, i wtedy pojechałem pomóc to wyjąć.
No to rozkręcamy. Silnik ma też zlikwidowaną fabryczną pompę wody (która jest na końcu prądnicy, której też nie ma, jest wstawiony alternator), zamiast niej jest elektryczna. Górny króciec z głowicy też jest przerobiony.
Koło zamachowe jest oryginalne, ale jest zastosowany nowszy docisk, słoneczko, zamiast starego, na sprężynach śrubowych.
Tu wszystko jest w porządku.
Po stronie dolotowej, pod kanałami, jest zaślepka po czymś związanym ze starą pompą wody zdaje się.
Przez kanały dolotowe widać tłoki, i już można stwierdzić, że wyglądają na porysowane.
Z przodu odkręciłem nakrętkę trzymającą koło pasowe i zdjąłem cały zestaw.
Pod spodem jest zaślepka zasłaniająca dalszą część wału.
To też zdemontowałem. Zdjąłem też kółko zębate napędu aparatu zapłonowego i pompy oleju, które jest tam na wale.
Tak to wygląda w środku.
Potem odkręciłem śruby głowicy.
Po zdjęciu głowicy widać, że nie ma za dużo nagaru, ale dwa cylindry...
Mają ślady po czymś, co w nich latało. Tu śladów jest sporo.
Tu trochę mniej, ale też coś tu było.
Na tłokach ślady są powtórzone.
Trzeba jednak tam zajrzeć. Odwróciłem silnik i odkręciłem śruby trzymające dół bloku.
Zdjąłem dolną część bloku. Jest tu dość czysto.
W bloku został wał z tłokami. Wyjmuje się to wyciągając całość do góry.
WYjęte. I już widać, że nie jest dobrze - każdy tłok jest przytarty, i to mocno.
Co ciekawe, wszystkie pierścienie się jeszcze ruszają, pewnie stąd były całkiem wysokie wartości pomiarów ciśnienia sprężania.
Nie ulega jednak wątpliwości, że coś złego się w silniku stało. Można by to pewnie próbować przypisać słabemu smarowaniu...
Gdyby nie to, że tłoki przy sworzniach są całkowicie stopione i odparowane!
Tu jest jedyny otwór, który jest tylko ledwo nadtopiony dookoła. W środku widać pierścień Segera, któy trzyma sworzeń w tłoku.
Po wyjęciu pierścienia widać jego rowek. Dookoła otwór już jest większy, niż powinien.
Ale tu nie tylko tłok dookoła jest wytopiony, ale nie ma nawet rowka na pierścień, ani samego pierścienia.
To już wiemy, skąd ślady na denkach tłoków i głowicy.
Brak pierścieni Segera spowodował przesuwanie się sworzni, które wyryły spore rysy w ściankach cylindrów.
A tu prawdopodobna przyczyna. Zatarcie mogło być już skutkiem awarii, ale stopić tłoka to samo tarcie nie da rady. To musiało być spowodowane ubogą mieszanką (gaźniki po tuningu nie były strojone, dopiero później). Zazwyczaj jednak uboga mieszanka powoduje topienie się denka tłoka, albo okolic pierścieni. Tu jestak mamy dwusuwa, z oknami dolotowymi, i z drugiej strony bloku widać, że rysy od sworzni są bardzo blisko kanałów wydechowych.
Zwłaszcza tu. Prawdopodobnie kanały wydechowe zostały powiększone ciut za mocno (tuning dwusuwa to najczęściej powiększanie okien wydechowych i dolotowych w ściankach cylindrów) i gorące spaliny dostawały się w okolice sworznia (gdzie mogła być też mieszanka paliwa z wstępnego sprężania) i grzały to niemiłosiernie, aż do wypalenia tłoków. Póki co lepszego wytłumaczenia nie mam i niestety ten blok może być już trochę za dużo wyfrezowany :(. Wymiarowo, to jeszcze nawet dałoby się do niego dobrać tłoki, ale obawiam się, że historia szybko by się powtórzyła.
Podjęliśmy wtedy decyzję, że trzeba silnik otworzyć i zajrzeć do środka. Ponieważ u mnie jest standardowo ciasno, bo zapchany mam garaż projektami, silnik mieliśmy wyjąć tam, gdzie stoi samochód. Bartek przygotował wszystko, odkręcając cały osprzęt, i wtedy pojechałem pomóc to wyjąć.
No to rozkręcamy. Silnik ma też zlikwidowaną fabryczną pompę wody (która jest na końcu prądnicy, której też nie ma, jest wstawiony alternator), zamiast niej jest elektryczna. Górny króciec z głowicy też jest przerobiony.
Koło zamachowe jest oryginalne, ale jest zastosowany nowszy docisk, słoneczko, zamiast starego, na sprężynach śrubowych.
Tu wszystko jest w porządku.
Po stronie dolotowej, pod kanałami, jest zaślepka po czymś związanym ze starą pompą wody zdaje się.
Przez kanały dolotowe widać tłoki, i już można stwierdzić, że wyglądają na porysowane.
Z przodu odkręciłem nakrętkę trzymającą koło pasowe i zdjąłem cały zestaw.
Pod spodem jest zaślepka zasłaniająca dalszą część wału.
To też zdemontowałem. Zdjąłem też kółko zębate napędu aparatu zapłonowego i pompy oleju, które jest tam na wale.
Tak to wygląda w środku.
Potem odkręciłem śruby głowicy.
Po zdjęciu głowicy widać, że nie ma za dużo nagaru, ale dwa cylindry...
Mają ślady po czymś, co w nich latało. Tu śladów jest sporo.
Tu trochę mniej, ale też coś tu było.
Na tłokach ślady są powtórzone.
Trzeba jednak tam zajrzeć. Odwróciłem silnik i odkręciłem śruby trzymające dół bloku.
Zdjąłem dolną część bloku. Jest tu dość czysto.
W bloku został wał z tłokami. Wyjmuje się to wyciągając całość do góry.
WYjęte. I już widać, że nie jest dobrze - każdy tłok jest przytarty, i to mocno.
Co ciekawe, wszystkie pierścienie się jeszcze ruszają, pewnie stąd były całkiem wysokie wartości pomiarów ciśnienia sprężania.
Nie ulega jednak wątpliwości, że coś złego się w silniku stało. Można by to pewnie próbować przypisać słabemu smarowaniu...
Gdyby nie to, że tłoki przy sworzniach są całkowicie stopione i odparowane!
Tu jest jedyny otwór, który jest tylko ledwo nadtopiony dookoła. W środku widać pierścień Segera, któy trzyma sworzeń w tłoku.
Po wyjęciu pierścienia widać jego rowek. Dookoła otwór już jest większy, niż powinien.
Ale tu nie tylko tłok dookoła jest wytopiony, ale nie ma nawet rowka na pierścień, ani samego pierścienia.
To już wiemy, skąd ślady na denkach tłoków i głowicy.
Brak pierścieni Segera spowodował przesuwanie się sworzni, które wyryły spore rysy w ściankach cylindrów.
A tu prawdopodobna przyczyna. Zatarcie mogło być już skutkiem awarii, ale stopić tłoka to samo tarcie nie da rady. To musiało być spowodowane ubogą mieszanką (gaźniki po tuningu nie były strojone, dopiero później). Zazwyczaj jednak uboga mieszanka powoduje topienie się denka tłoka, albo okolic pierścieni. Tu jestak mamy dwusuwa, z oknami dolotowymi, i z drugiej strony bloku widać, że rysy od sworzni są bardzo blisko kanałów wydechowych.
Zwłaszcza tu. Prawdopodobnie kanały wydechowe zostały powiększone ciut za mocno (tuning dwusuwa to najczęściej powiększanie okien wydechowych i dolotowych w ściankach cylindrów) i gorące spaliny dostawały się w okolice sworznia (gdzie mogła być też mieszanka paliwa z wstępnego sprężania) i grzały to niemiłosiernie, aż do wypalenia tłoków. Póki co lepszego wytłumaczenia nie mam i niestety ten blok może być już trochę za dużo wyfrezowany :(. Wymiarowo, to jeszcze nawet dałoby się do niego dobrać tłoki, ale obawiam się, że historia szybko by się powtórzyła.