Mam kilka zdjęć tuż sprzed blacharki tego samochodu. Tu widać komorę silnika i gródź. Sporo tu dziwnych napraw... W każdym razie otwory na poduszkę skrzyni i pompę hamulcową w grodzi są tak niepewne pod względem wymiarów, że uzgodniłem z blacharzem, że wstawi tu blachę, a otwory zrobię już ja, odwzorowując z innego egzemplarza - dla pewności.



Przód był pogięty, bajbardziej mocowanie błotnika prawego.



Nadkola (tu prawe) też były już naprawiane.



Po dachu ktoś spacerował.





Tył też już był naprawiany.



Podłoga trochę dziurawa.





I tak to trochę stanęło... Aż sporo później przypadkiem wpadł mi w ręce taki wroślak.



Pogadałem z blacharzem, który stwierdził, że w sumie to dach i podłogę ma już zrobioną, ale w tym są w dużo lepszym stanie... Więc karoseria zgniłka sobie pojechała jako dawca do tego projektu.



A jeszcze jakiś czas później nagle pod bramą stanęła laweta z karoserią - dość znienacka, bo blacharz/lakiernik dostał wypowiedzenie umowy najmu hali warsztatowej i skończył to w ekspresowym tempie po kilkuletnim przestoju :).



Problem jest tylko taki, że na razie nie mam tego gdzie trzymać, ale na dworzu nie mogę... Przegrupowałem zatem projekty i wstawiłem to do środka.



Nie mam też za bardzo teraz na to czasu, więc będę to musiał skłądać trochę z doskoku.