Kolejny żabkopodobny Saab w garażu. Trochę przypadkiem do mnie trafił, bo póki co mam pracy po uszy, ale sam początek prac powinien szybko pójść, więc się zgodziłem. Historia jest taka, że ze dwa lata temu miał małą stłuczkę, po której nastąpił problem z pozyskaniem od ubezpieczalni odpowiedniej do przeprowadzenia naprawy kwoty. Ostatecznie jest już wyoglądany na wylot przez rzeczoznawców i trzeba go i tak zrobić. Przy okazji oprócz naprawy stłuczki ma być zrobiony w całości. A potem, jeśli dobrze słyszałem, będzie na sprzedaż, więc jeśli ktoś ma na niego apetyt, to zapraszam, dam namiar na własciciela.



Auto zachowane w całkiem ładnym stanie, nie idealne, ale też nie zmęczone.



Porusza się o własnych siłach, chociaż nieco zastałe po tym dwuletnim postoju. Odpala jak Chuck Norris - z półobrotu.



No i ta nieładna część. Galanteria była zdjęta wcześniej do oględzin.



Chociaż nie jest tak źle - pogięte blachy nie mają skomplikowanych kształtów (no może oprócz błotnika), większość powinno sie udać odwiercić na zgrzewach i zastąpić nowymi bez większych problemów. Wygląda to tak prosto, że nawet ja bym to prawie zrobił :).



I dokładniejszy widok na najgorsze miejsce.