Nie dawał mi spokoju widok amortyzatorów na wierzchu. Po głowie kłębiły się wątpliwości - przecież fabryka by tego tak nie zostawiła. W końcu rzeczywiście znalazłem gumy, o których zapomniałem podczas składania... :)
Te gumy nie tylko osłaniają tłoczysko amortyzatora, ale i spełniają funkcję odboju. Fabryczne gumy pomijając zabrudzenia były w świetnym stanie, więc je wyczyściłem (po lewej) i założyłem. Znowu zabawa ze ściskami do sprężyn.



Jak już to założyłem, to od razu lepiej się poczułem :)



Zmieniając temat - poskładałem zaciski hamulcowe. Po wypiaskowaniu pojechały do galwanizerni, wróciły całkiem ładne.



Po doczyszczeniu rowków, włożeniu uszczelek i posmarowaniu całego wnętrza smarem do zacisków (nie wiadomo, kiedy to będzie zalane płynem hamulcowym) można włożyć tłoczki.



Połówki poskręcane razem. Wszystkie płaszczyzny stykające się z klockami hamulcowymi posmarowane smarem miedziowanym.



Natomiast na klockach hamulcowych płaszczyzny stykające się z zaciskiem zostały oczyszczone z farby.



I również posmarowane smarem miedziowanym.



Całość poskładana, oczywiście jak zawsze najwięcej zabawy jest z tym, jak włożyć te cholerne sprężynki :)