Miałem w garzu powieszone na ścianie wieszaki na przedłużacze kupione w markecie, ale nigdy mi się nie podobały. Były zbyt wątłe. Zawsze chciałem coś z tym zrobić, ale nie było natchnienia.
Natchnienie naszło w postaci nowo zakupionej spawarki. Po prostu MUSIAŁEM coś pospawać, a akurat była niedziela, więc nie za bardzo wypadało spawać któreś z aut... Zrobiłem szybką wycieczkę do graciarni i wygrzebałem felgę.

Na szybko narysowałem linię cięcia.

I przeciąłem szlifierką.
Wygrzebałem też ze sterty złomu jakieś stare blaszki z dziurami.

Po odpowiednim ich przycięciu wreszcie mogłem SPAWAĆ! :)



I nieco mniej chętnie szlifować.


Po jakiejś pół godzinie pracy mam takie oto solidne i klimatyczne wieszaki na różne długie rzeczy. I od razu lepszy humor :)

Można by to było jeszcze pomalować, ale to w wolnej chwili.