Przyjechał do mnie Dyra z kolejnym swoim silnikiem. 5.7l V8 z chevroleta z okolic roku '90. Silnik został kupiony z podobno jeżdżącego auta i włożony do Chevroleta z '53 roku Dyry. Tam dzielnie smażył laka - aż przestał.



A skoro przestał smażyć laka, to należało coś z nim zrobić. Silnik został wyciągnięty z auta i dogadaliśmy się, że pomogę go przejrzeć, naprawić i poskładać.



Zlanie oleju silnikowego przyniosło jedną, natrętną myśl - tanio nie będzie...



Silnik już u mnie na stojaku, zaczynamy rozkładanie. Rzuca się w oczy to, że silnik jest cały zalepiony szlamem olejowym. Dyra twierdzi, że i tak już sporo domył, zanim go włożył do auta, więc chyba lepiej nie wiedzieć jak ten silnik wyglądał wcześniej.



Przód silnika bez osprzętu - tak przyjechał, żeby dźwigać niepotrzebnych na razie rzeczy nie trzeba było.



Zdjęte dźwigienki zaworowe i drążki popychaczy.



Zdjęliśmy głowice. Już widać, że dobrze nie jest.





Woda była w ostatnim cylindrze.



Głowice za to wyglądają całkiem nieźle.



Dół silnika standardowo brudny.



Natomiast ślady opiłków i wody w oleju nie sugerują nic dobrego.



Również tajemnicze kawałki metalu raczej nie powinny się tu znajdować.



Tajemnica opiłków wyjaśniła się na 3 i 4 korbowodzie. Panewka zatarta i obrócona.



Tu widać trochę dokładniej jak mało z niej zostało.



Po lewej stronie widać jaki to miało skutek na wał - czop został wytarty na ok. 1 mm. Ten wał już jest przeznaczony na złom, podobnie obydwa korbowody.



Panewka nie wygląda za dobrze.



Blok już trochę opustoszał. Reszta panewek była ok.



Tłoki wyjęte i odłożone na bok. I tak wkłądać będziemy już nowe, nadwymiarowe.



Silnik luzem, w częściach, zajmuje niestety sporo więcej miejsca. Za to łatwiej przenosić :)



Do wyjęcia został tylko wał korbowy i rozrządu.



Po wyjęciu wału korbowego okazało się, że panewki główne są całkiem dobre, pomijając opiłki w nie wepchnięte z zatartych panewek korbowych. Przynajmniej tu nic złego się nie działo.



Ostatnia rzecz w silniku - wałek rozrządu.



Blok już pusty, teraz pojedzie na obróbki do szlifierni. Całe szczęście, że tam go trochę domyją.



Głowice też będą przejrzane. Dlatego wszystkie zawory zostały rozpięte.



Sprężyny zaworowe mocno zabrudzone. Ciekawe ile trzeba nie zmieniać oleju, żeby taki stan osiągnąć? I nie piszę tu o Dyrze, tylko o poprzednim właścicielu, a nawet o sprzedającym ten silnik.



I jeszcze jedno zdjęcie, żeby pokazać jakie to nie jest czyste.