Jakiś czas temu w mojej granadzie popsuła się pompa oleju. Jak się popsuła pompa, to i reszta silnika od razu dostaje w kość... Silnik z mojej granady był jak ze starego dowcipu:
- Puk, puk!
- Kto tam?
- Panewka...
No właśnie. Jak nieco zajrzałem do środka, to coś tam widziałem, że wał obtarty, może tłoki... Tak czy inaczej silnik włożyliśmy z Granady Nebla i tak już jeżdżę chyba z rok. Natomiast mój silnik leży i mam straszną niechęć, żeby się za niego zabrać. Włożyłem w niego kupę kasy i serca i jakoś nie mam ochoty w najbliższym czasie do niego wracać. Co by tu zrobić?
Dałem tak z nudów ogłoszenie na stronie klubowej capri.pl, że może bym tak kupił coswortha BOB. Mimo, że większość woli BOA, to ja jakoś z przekory chciałem nowszy. Może dla wyglądu, sam nie wiem? I tak pewnie bym nie kupił...
Chodziło o to, żeby kupić silnik gotowy do włożenia, bo tego swojego nie chciałem na razie kolejny raz remontować, ze względu na to, że mam za dużo do roboty, ale też i ze względów finansowych... A cosworth jakoś mi w głowie siedział, bo skrzynię i tak mam w granadzie od coswortha, zbiornik paliwa od wtrysku, czyli nic nie trzeba go przerabiać, wydechy prawie pasujące, chłodnica da radę... No i te 210 koni jakoś z tyłu głowy dzwoniło :)
Nic konkretnego w ogłoszeniu się nie pojawiło, ale kolega Obi podpowiedział, że na allegro inny znajomy sprzedaje swojego coswortha, którego trzymał dla siebie. Długo się nie mogłem zdecydować, aż w końcu aukcja się skończyła i wciąż nie kupiłem. Kilka dni później ten sam silnik pojawia się w ogłoszeniach na capri.pl, ale 500zł taniej :) Tym razem zacząłem się jakoś dogadywać. Poniżej fota od sprzedającego.
Jakoś w końcu się dogadałem i kilka tygodni później pojechaliśmy z Treflem do Chełma po silnik. Dostałem trochę gratów do silnika i dokupiłem na zapas automat A4LD. Zapakowaliśmy to wszystko do mojej granady do bagażnika i wróciliśmy.
Następnego dnia nie mogłem wytrzymać i wyjąłem silnik na stojak (sam!).
Potem nic z tym nie robiłem, bo nie miałem czasu, ale spisałem czego mi brakuje (konsultując się dużo z Obim) i dokupiłem większość rzeczy na allegro u sprzedającego Cetus. Polecam. Kupiłem praktycznie cały dolot i trochę drobiazgów. Obecnie brakuje mi kompa do BOA (bo mam A4LD od BOA i chcę ją wysterować tym kompem), EDISa i wiązki.
Dziś, mimo, że miałem w planie dużo pilniejszych rzeczy, potrzebowałem zrobić coś dla siebie, dla przyjemności :) Zabrałem się za czyszczenie i ogarnianie silnika.
Na początek zdjąłem osłony wydechów i łapy silnika. Lewa strona:
I prawa:
Reszta gratów jest w postaci puzzli. Mam nadzieję, że będę to umiał jakoś poskładać...
No dobra, biorę się zaz mycie. Niby nic przyjemnego, ale ja lubię oglądać efekty tej pracy. Weźmy na przykład na początek mocowanie alternatora i kółka pasowe.
Po wyczyszczeniu okazało się, że tylko koło pasowe pompy wody trzeba dać do piaskowania i malowania. Reszta jest bardzo przyzwoita.
Po zdjęciu listew paliwowych okazało się, że między głowicami jest sporo syfu. W ogóle cosworthy to ciekawe silniki, powstały na bloku od 2.8; widać pomiędzy głowicami, że odlewy pod popychacze zaworowe zostały, po prostu nie są obrobione.
Tu widać to dokładniej, już po czyszczeniu.
Zacząłem myć blok, żeby go pomalować. Tu też widać odlew pod mocowanie mechanicznej pompy paliwa, który po prostu nie został obrobiony. Tak pewnie wychodzi taniej niż szykować nowy wzór odlewu :)
Lewa strona już po umyciu. Wygląda trochę lepiej, co?
Przód trochę trudniejszy do wymycia, bo więcej szczegółow. Ciężko zchodziła jeszcze fabryczna uszczelka pompy wody.
Ale końcowy efekt jest całkiem zachęcający :)
I prawa strona po myciu. Miskę olejową też umyłem. Docelowo silnik ma wyglądać pod maską granady tak, jakby z nim wyjechała z fabryki, więc miski i pokrywy łańcucha rozrządu nie maluję.
No i pierwsza warstwa - podkład.
W międzyczasie jak podkład schnie myję i przykręcam listwy paliwowe, zakładam przewody zapłonowe, szykuję różne wsporniczki i mocowania do piaskowania. Potem maluję chlorokauczukiem i działam dalej - przykręcam mocowanie alternatora i pompy wspomagania.
Oprócz tego, przy okazji, muszę coś zrobić z niepotrzebnym mi EGR-em. Za radą doświadczonego w cosworthach kolegi Obiego kombinuję :) Najpierw rurkę od EGR obcinam od flanszy i ładnie flanszę oszlifowuję.
Potem w dziurę w kolektorze wydechowym wkładam kulkę z przegubu od granady.
I przykręcem flanszę. Proste? :)
Potem pompa wody. Tak wyglądała po zakupie (kupiłem używaną, ale jest rzeczywiście jak nowa).
A po myciu to i wygląda jak nowa.
Przygotowałem też połówki kolektora dolotowego do piaskowania i malowania. Były tak zapyziałe, że czułem, że nie ma co ich czyścić, bo i tak nie będę zadowolony. A te części akurat wystają spod osłony silnika, więc muszą być ładne...
Nie miałem na początku pomysłu jak je zabezpieczyć do piaskarni, żeby w środku nie zostało mi pełno piachu, wpadającego potem do silnika. W końcu jednak przyszło mi do głowy kilka pomysłów...
- Puk, puk!
- Kto tam?
- Panewka...
No właśnie. Jak nieco zajrzałem do środka, to coś tam widziałem, że wał obtarty, może tłoki... Tak czy inaczej silnik włożyliśmy z Granady Nebla i tak już jeżdżę chyba z rok. Natomiast mój silnik leży i mam straszną niechęć, żeby się za niego zabrać. Włożyłem w niego kupę kasy i serca i jakoś nie mam ochoty w najbliższym czasie do niego wracać. Co by tu zrobić?
Dałem tak z nudów ogłoszenie na stronie klubowej capri.pl, że może bym tak kupił coswortha BOB. Mimo, że większość woli BOA, to ja jakoś z przekory chciałem nowszy. Może dla wyglądu, sam nie wiem? I tak pewnie bym nie kupił...
Chodziło o to, żeby kupić silnik gotowy do włożenia, bo tego swojego nie chciałem na razie kolejny raz remontować, ze względu na to, że mam za dużo do roboty, ale też i ze względów finansowych... A cosworth jakoś mi w głowie siedział, bo skrzynię i tak mam w granadzie od coswortha, zbiornik paliwa od wtrysku, czyli nic nie trzeba go przerabiać, wydechy prawie pasujące, chłodnica da radę... No i te 210 koni jakoś z tyłu głowy dzwoniło :)
Nic konkretnego w ogłoszeniu się nie pojawiło, ale kolega Obi podpowiedział, że na allegro inny znajomy sprzedaje swojego coswortha, którego trzymał dla siebie. Długo się nie mogłem zdecydować, aż w końcu aukcja się skończyła i wciąż nie kupiłem. Kilka dni później ten sam silnik pojawia się w ogłoszeniach na capri.pl, ale 500zł taniej :) Tym razem zacząłem się jakoś dogadywać. Poniżej fota od sprzedającego.
Jakoś w końcu się dogadałem i kilka tygodni później pojechaliśmy z Treflem do Chełma po silnik. Dostałem trochę gratów do silnika i dokupiłem na zapas automat A4LD. Zapakowaliśmy to wszystko do mojej granady do bagażnika i wróciliśmy.
Następnego dnia nie mogłem wytrzymać i wyjąłem silnik na stojak (sam!).
Potem nic z tym nie robiłem, bo nie miałem czasu, ale spisałem czego mi brakuje (konsultując się dużo z Obim) i dokupiłem większość rzeczy na allegro u sprzedającego Cetus. Polecam. Kupiłem praktycznie cały dolot i trochę drobiazgów. Obecnie brakuje mi kompa do BOA (bo mam A4LD od BOA i chcę ją wysterować tym kompem), EDISa i wiązki.
Dziś, mimo, że miałem w planie dużo pilniejszych rzeczy, potrzebowałem zrobić coś dla siebie, dla przyjemności :) Zabrałem się za czyszczenie i ogarnianie silnika.
Na początek zdjąłem osłony wydechów i łapy silnika. Lewa strona:
I prawa:
Reszta gratów jest w postaci puzzli. Mam nadzieję, że będę to umiał jakoś poskładać...
No dobra, biorę się zaz mycie. Niby nic przyjemnego, ale ja lubię oglądać efekty tej pracy. Weźmy na przykład na początek mocowanie alternatora i kółka pasowe.
Po wyczyszczeniu okazało się, że tylko koło pasowe pompy wody trzeba dać do piaskowania i malowania. Reszta jest bardzo przyzwoita.
Po zdjęciu listew paliwowych okazało się, że między głowicami jest sporo syfu. W ogóle cosworthy to ciekawe silniki, powstały na bloku od 2.8; widać pomiędzy głowicami, że odlewy pod popychacze zaworowe zostały, po prostu nie są obrobione.
Tu widać to dokładniej, już po czyszczeniu.
Zacząłem myć blok, żeby go pomalować. Tu też widać odlew pod mocowanie mechanicznej pompy paliwa, który po prostu nie został obrobiony. Tak pewnie wychodzi taniej niż szykować nowy wzór odlewu :)
Lewa strona już po umyciu. Wygląda trochę lepiej, co?
Przód trochę trudniejszy do wymycia, bo więcej szczegółow. Ciężko zchodziła jeszcze fabryczna uszczelka pompy wody.
Ale końcowy efekt jest całkiem zachęcający :)
I prawa strona po myciu. Miskę olejową też umyłem. Docelowo silnik ma wyglądać pod maską granady tak, jakby z nim wyjechała z fabryki, więc miski i pokrywy łańcucha rozrządu nie maluję.
No i pierwsza warstwa - podkład.
W międzyczasie jak podkład schnie myję i przykręcam listwy paliwowe, zakładam przewody zapłonowe, szykuję różne wsporniczki i mocowania do piaskowania. Potem maluję chlorokauczukiem i działam dalej - przykręcam mocowanie alternatora i pompy wspomagania.
Oprócz tego, przy okazji, muszę coś zrobić z niepotrzebnym mi EGR-em. Za radą doświadczonego w cosworthach kolegi Obiego kombinuję :) Najpierw rurkę od EGR obcinam od flanszy i ładnie flanszę oszlifowuję.
Potem w dziurę w kolektorze wydechowym wkładam kulkę z przegubu od granady.
I przykręcem flanszę. Proste? :)
Potem pompa wody. Tak wyglądała po zakupie (kupiłem używaną, ale jest rzeczywiście jak nowa).
A po myciu to i wygląda jak nowa.
Przygotowałem też połówki kolektora dolotowego do piaskowania i malowania. Były tak zapyziałe, że czułem, że nie ma co ich czyścić, bo i tak nie będę zadowolony. A te części akurat wystają spod osłony silnika, więc muszą być ładne...
Nie miałem na początku pomysłu jak je zabezpieczyć do piaskarni, żeby w środku nie zostało mi pełno piachu, wpadającego potem do silnika. W końcu jednak przyszło mi do głowy kilka pomysłów...