Wpadł Dred do garażu trochę pomóc i takiego zamieszania narobił, że zrobił zdjęcia w pionie. Tak to jest wpuścić niewprawną osobę do garażu. Niestety. Niesmak pozostał.
W każdym razie - zainstalowane zostały gumki i plasticzki pokrywy paska rozrządu i sama pokrywa.



Potem wisko i wiatrak.



Następnie nastąpiła poważna niekonsekwencja i Dred zaczął robić zdjęcia w poziomie. Tym razem kolektora dolotowego i gaźnika. Mocowanie cięgła gazu jest takie majtkowo niebieskie nieprzypadkowo - to jest oryginalny, do niczego nie pasujący kolor, w który te części były malowane w fabryce.



Następnie założone zostały odnowione rurki dookoła.



I pod spodem kolektora.



Kolejna wtopa, po zdjęciach zrobionych w pionie, to była próba wykręcenia ułamanej szpilki kolektora wydechowego. Mówiłem "wierć do skutku, najwyżej helicoila się wstawi", tymczasem Dred chciał resztki szpilki nagwintować. Złamany gwintownik nieco podkopał nasze zasoby natchnienia do dalszego składania...



Skończyło się na rozebraniu góry silnika, zdjęciu głowicy i elektrodrążeniu resztek złamanego gwintownika. Potem już mogłem wiercić spokojnie i wyjąć resztki szpilki. No i wstawić wspomnienego wcześniej helicoila. Na zdjęciu resztki szpilki, której usunięcie kosztowało sumarycznie kilka stów...



Tymczasem, gdy ja bawiłem się szampańsko wożąc głowicę do ślusarza z możliwościami, Dred podesłał zdjęcia z przygotowań samochodu. Przed:



I po: