Dawno nie aktualizowałem, ale nie zapomniałem o Buicku. Zima ustąpiła, to mogę zacząć działać...
Zacząłem od wyjęcia tylnej szyby (znowu stresująca sytuacja). Stwierdziłem, że zrobię na wszelki wypadek szablon, żeby mieć z czego zrobić tylną szybę jakby się stłukła. Łatwo nie było... Co widać po mojej minie na jednym ze zdjęć :)
Potem nadszedł czas na długo oczekiwane wyjęcie silnika. Buick wjechał do garażu.
Próbowałem odkręcić rury wydechowe, bo zawadzały przy podnoszeniu silnika do góry.
Nie chciały się odkręcić. Pożegnałem je szlifieką.
Tu widać połączenie skrzyni biegów z rurą, w której jest wał napędowy. Co by tu odkręcić? Bliżej skrzyni, czy dalej?
Odkręciłem i tu i tu. Błąd, wylał się olej ze skrzyni...
Jeszcze odczepienie mechanizmu zmiany biegów. Później się okazało, że zapomniałem odczepić linkę prędkościomierza.
Podłożyłem wózek, żeby mi skrzynia nie opadła.
I do góry!
Znalazłem jakieś stare siano :)
Wiążąc pasy do podniesienia silnika udało mi się całkiem nieźle trafić w punkt równowagi.
Jak tu pusto. Co mnie zaskoczyło, to że silnik za skrzynią jest potwornie ciężki. Waży ponad pół tony!!! Wyciągarka ledwo dała radę. Za to samochód zrobił się bardzo leciutki...
Dynaflow. Oryginalna...
I wyjeżdżamy z powrotem na dwór. Ale się ludzie oglądali :)
I na miejscu. Po prawej rama od Caprice.
I tymczasowe zabezpieczenie, dopóki namiotu nie naprawię.