Następny na tapetę trafił rozrusznik. Dla przypomnienia, tak trafił do mnie:



Tak wygląda po rozłożeniu. W zasadzie nawet zużyty nie jest, jedynie szczotki są do wymiany.



Obudowa zostałą wyczyszczona i pomalowana.



Śrubki ocynkowane już gotowe, kupione nowe szczotki. Można składać.



Na początek bendiks, przekładnia planetarna i wirnik.



I obudowa kończy składanie.



Następnie wziąłem się za strasznie usyfiony alternator.



Kiedyś ta część miała kolor aluminium, gdzieś tam, pod smarami :)



Rozłożyłem to na pół.



Tak udało się domyć obudowę.



Z przodem alternatora miałem pewien problem, bo nie miałem odpowiedniego narzędzia, żeby go rozkręcić, ale pomógł kolega :)



Bez wnikania wymieniam zawsze łożyska. Koszt niewielki, a nie mam potem wątpliwości, czy nie zepsują się tuż po oddaniu auta właścicielowi.



Druga część obudowy wyczyszczona.



W wirniku został wymieniony ślizg, stary był mocno zużyty. Łożysko oczywiście też nowe.



Tu już wszystkie części składowe alternatora są po odnowieniu. Obudowa też pomalowana na czarno.



Zamontowałem uzwojenia w obudowie.



Ob razu też przykręciłem nowy regulator napięcia.



Nowe łożysko już na miejscu w przedniej połowie obudowy.



I korpus alternatora złożony.



Włożyłem podkładkę i klin.



I pomalowane proszkowo też na czarno koło pasowe i wentylator.