Trafił do mnie silnik z Poloneza. O tego.



Ale to nie jest zwykły Polonez :). Może na początku mały rys historyczny. Są bardzo późne lata 80. Premierem jest Waldemar Pawlakz PSL. Związany również ze strażą pożarną. O rzeczach poważnych możecie sobie poczytać w wikipedii, ale głównie pamiętam go z dwóch rzeczy. Był nieśmiały. Bardzo bał się dziennikarzy. Jednym z nieliczych, których akceptował, była moja mama, która wtedy pracowała w Polskim Radiu. W każdym razie, pan Waldemar jednego dnia zasłynął ucieczką przed dziennikarzami z hotelu poselskiego. Z piętra. Oknem. Po drabinie.
Podjął też decyzję, którą niektórzy docenili, niektózy wyśmiewali. Ministrowie, zamiast BMW, czy, jak wtedy było popularne, Lanciami, mieli jeździć Polonezami! To była dość kontrowersyjna decyzja. Tęsknimy za czasami, gdy były tylko takie kontrowersje. W tamtych latach Polonez jeszcze oczywiście był produkowany, ale już dawno był przestarzały. FSO, pudrując trupa, zrobiło przeszczep. Została zakupiona partia silników od Forda (z Sierry). Jeśli dobrze kojarzę, to było tego 500 sztuk. Te silniki zostały wżenione do Polonezów. I te właśnie egzemplarze trafiły do ministerstw. Potem również do Policji. Była nawet możliwość zakupu takiego samochodu prywatnie.



Ta opcja podejrzewam, że nie była bardzo popularna :). W każdym razie - wyprodukowano tego te 500 sztuk. Polonezy wiadomo, jak były szanowane, więc zostao tego raczej dość mało. No i jeden silnik z takiego Poloneza trafił do mnie :). Egzemplarz ten był zakupiony jako jeden z tych prywatnych. Ktoś się chciał poczuć jak minister widocznie :).
Dostałem to wszystko na palecie. Po rozpakowaniu mam trochę części luzem, zapasowy gaźnik i drugą (podobno zrobioną głowicę).



No i sam silnik. Silnik oczywiście dobrze mi znany, bo, z czego by nie był, jest to zwykłe 2.0 OHC pinto z Forda. Tu akurat epokowo trafiliśmy w Forda Sierrę. Są w zasadzie dwie rzeczy, które są unikalne dla takiego silnika z Poloneza, ale o tym ciut później.



Na początek oczywiście muszę to wszystko przejrzeć, rozłożyć, i posegregować na kilka kupek - do ocynkowania, szkiełkowania, piaskowania, odnowienia inaczej. Zaczynam od tego, co jest luzem. Alternator i rozrusznik dostałem kupiony po regeneracji, więc tego nie będę ruszał (raczej). Mam na początek mocowanie alternatora.



Następnie pokrywę paska rozrządu i kolektor dolotowy z gaźnikiem. Tu jest gaźnik Webera 30-34 DFTH. Charakterystyczny dla niego jest silniczek krokowy. W ogóle i aparat zapłonowy i gaźnik wymagają podpięcia pod wiązkę silnika, żebyb to dobrze działało. Coś dla projektów goszczących u mnie w Garażu raczej rzadkie :).



Pokrywa rozrządu nie jest czarna. Najbliżej jest zdaje się koloru RAL 7021, ale nie wiem, czy dam radę znaleźć taki lakier. Możliwe, że zastępczo zrobiona będzie w kolrze RAL 7016. Zobaczymy.



Przygotuję do odnowienia kolektor dolotowy. Muszę z niego wszystko odkręcić. Przy gaźniku widać doć skomplikowaną konstrukcję do obsługi linki gazu.



Składa się ona z dwóch tłoczonych elementów i drobnicy.



Drobnica to pręt i jego "łożyska".



A blachy to podpórki. Te części też są Fordowskie. I, mimo, że na zdjęciu wyglądają na szare, to w rzeczywistości są czarne.



Odkręciłem też gaźnik. Nim zajmę się później. To znaczy ja zajmę się nim już niedługo, ale ty przeczytasz o tym później :).



Oprócz całego stadka różnych króćców i szpilek, kolektor ma jeszcze jedną rzecz do zdemontowania - to coś od dołu z kabelkiem. Nie miałem z tym jeszcze do czynienia, więc jeszcze nie wiem co to. Później się dowiem. Jest też czujnik temperatury po lewej, ten pewnie daje sygnał do "komputera", bo czujnik do zegara w desce rozdzielczej jest w głowicy.



Udało mi się zdemontować wszystko, co trzeba.



Przechodzę do silnika. W takim stanie do mnie trafił.



Odkręciłem wszystko, co z tej strony silnika było.



Wykręciłem też świece i zdjąłem przewody zapłonowe. Przechodzę na przód silnika.



Zdemontowane są wszystkie kółka pasowe i rozrządu, pompa wody i kolanko termostatu.



Kolanko termostatu było przykręcone bez żałowania czerwonego silikonu.



Z tyłu silnika mam koło zamachowe i kompletne sprzęgło.



Wszystko zaskakująco wygląda na stan idealny.



Nawet tarcza sprzęgła jest niewiele zużyta.



Widać teraz tył bloku, który jest nieźle wybrudzony olejem.



Zostało jeszcze wszystko z drugiej strony silnika. Z przodu mamy pompę paliwa i aparat zapłonowy. Aparat nie ma już mechanizmu odśrodkowego (w środku, teraz tego nie widać, mądrzę się, bo wiem) i podciśnieniowego, jak w starszych wersjach. Tu mamy ultranowoczesny czujnik Halla... i już. Czyli musimy podłączyć do tej wtyczki wiązkę, inaczej nic się nie stanie. Powyżej widać czujnik temperatury do zegarów.



A tu widok ogólny na lewą stronę silnika.



Jest jeszcze króciec do czujnika ciśnienia oleju. W Fordzie albo był tu króciec do rurki do manometru, albo czujnik do kontrolki ciśnienia oleju. Tu mamy trójnik i czujniki i do kontrolki i do zegara. Płaskownik po prawej to wspornik do skrzyni biegów, tu jest zaczepiony na czas transportu.



Filtr oleju to Filtron, co niesamowicie pasuje do samochodu, z którego pochodzi ten silnik. Chyba będę musiał założyć taki sam po remoncie, żeby nie raził :). Jak widać po prawej, wyciągnąłem też puszkę separatora par oleju z bloku.



A tu cała sterta (jeszcze) złomu, wykręconego z tej strony silnika. Bagnet oleju wygląda mi na fordowski, ale rurka bagnetu jest już FSO - zobaczysz później.



A tu unikalna dla tych silników w Polonezie cecha - numer silnika nie Fordowski, ale FSO (czcionka jest inna i nie ma fordowskich gwiazdek na obu końcach, tylko krzyżyki), zaczynający się od EHC. Ciekawe, czy były to numery od 0000001 do 0000500, czy jakiś inny zakres.



Przechodzę do pokrywy zaworów. Brakuje jednej śruby i podkłądki. Widać wybite na części logo Forda.



Po stronie wydechowej są mocowania na plastikowe klipsy trzymające przewody zapłonowe. Tu już wszystkie są połamane, przewody pospinane były srytytkami.



W środku zaskakująco czysto. Fabrycznie pokrywa od środka była czarna (kataforeza?), ale nie ma tu żadnego śladu po zapieczonym oleju. Ktoś musiał dbać o ten silnik. Pokrywa przy otworach na śruby niemiłosiernie pogięta, będę musiał to wyprostować przed odnowieniem.



Głowica też wygląda na bardzo czystą. Ładnie tu jest.



Ładnie niestety nie oznacza, że idealnie. Wałek rozrządu jest już dość wytarty na krzywce.



Potem zdjąłem głowicę i zrobiłem sobie przerwę. Ty też zrób, ciąg dalszy na następnej stronie.