Po ostatniej aktualizacji silnik zawinąłem w folię, żeby bezpiecznie czekał na ostatnie brakujące części.
Brakowało na przykład termostatu z obudową. Przygotowałem wszystko, co potrzebne do jego przykręcenia.
Folię wyciąłem i odchyliłem, żeby się dostać do miejsca na termostat.
Teraz można już wożyć termostat na miejsce.
I przykręcić obudowę.
Zostały jeszcze kolektory wydechowe. Miałem je już wcześniej gotowe, czyli wypiaskowane i pomalowane lakierem wysokotemperaturowym. Zostały do zrobienia drobiazgi - prawie wszystkie śruby mocujące osłony termiczne się urwały. Wszystkie ogryzki śrub z kolektorów zostały odwiercone. Potem nagwintowałem otwory.
I wstawiłem helicoile.
Tylko jeden otwór nie wymagał naprawy gwintu.
Do kompletu zamówiłem nowe szpilki mocujące i nakrętki. Osłony termiczne były ocynkowane.
W głowice wkręciłem szpilki.
Potem przykręciłem kolektor.
I osłonę termiczną.
Z drugiej strony podobnie.
Zostało jeszcze mocowanie alternatora i pompy wspomagania, czyli ten żeliwny uchwyt. Jest dość masywny... A ponieważ wspomagania w Capri nie będzie, Tomek poprosił, żebym odciął mocowanie pompy wspomagania i jakoś to ładnie ogarnął.
Odciąłem zatem ucho służące do przykręcenia pompy.
Potem wygładziłem krawędź i oddałem część do malowania proszkowego. A tu już gotowa, przykręcona do silnika.
I to by było na tyle. Silnik zabrał Tomek i będzie wkładał go do Capri.
Brakowało na przykład termostatu z obudową. Przygotowałem wszystko, co potrzebne do jego przykręcenia.
Folię wyciąłem i odchyliłem, żeby się dostać do miejsca na termostat.
Teraz można już wożyć termostat na miejsce.
I przykręcić obudowę.
Zostały jeszcze kolektory wydechowe. Miałem je już wcześniej gotowe, czyli wypiaskowane i pomalowane lakierem wysokotemperaturowym. Zostały do zrobienia drobiazgi - prawie wszystkie śruby mocujące osłony termiczne się urwały. Wszystkie ogryzki śrub z kolektorów zostały odwiercone. Potem nagwintowałem otwory.
I wstawiłem helicoile.
Tylko jeden otwór nie wymagał naprawy gwintu.
Do kompletu zamówiłem nowe szpilki mocujące i nakrętki. Osłony termiczne były ocynkowane.
W głowice wkręciłem szpilki.
Potem przykręciłem kolektor.
I osłonę termiczną.
Z drugiej strony podobnie.
Zostało jeszcze mocowanie alternatora i pompy wspomagania, czyli ten żeliwny uchwyt. Jest dość masywny... A ponieważ wspomagania w Capri nie będzie, Tomek poprosił, żebym odciął mocowanie pompy wspomagania i jakoś to ładnie ogarnął.
Odciąłem zatem ucho służące do przykręcenia pompy.
Potem wygładziłem krawędź i oddałem część do malowania proszkowego. A tu już gotowa, przykręcona do silnika.
I to by było na tyle. Silnik zabrał Tomek i będzie wkładał go do Capri.